Niedługo dzieci nie będą umiały jeździć na rowerach. Eksperci o dopingu

Po niedzielnym ujawnieniu afery dopingowej wśród jamajskich lekkoatletów rodzi się pytanie, w jakim stopniu obecność tych środków w sporcie nam przeszkadza? Przecież chcemy kolejnych rekordów przekraczania ludzkich możliwości. O potrzebie ścigania dopingu i zmiany nastawienia do sportu przekonywali na naszej antenie dr Bogdan Błoński, szef Wojewódzkiej Przychodni Sportowej oraz fizjolog Andrzej Suchanowski.

Bogdań Błoński zwrocił uwagę, że sportowo popadamy w skrajności. – Z jednej strony, istnieje duży problem w szkołach podstawowych i ponad podstawowych, gdzie dwie trzecie uczniów nie uczestniczy w zajęciach wychowania fizycznego. To jest nieporozumienie i coś z tym trzeba zrobić. Niedługo będziemy mieć kalekie dzieci, które nie potrafią na rower wejść, przejść spacerem wzdłuż morza bo to będzie za wielki wysiłek, mówił na antenie.

Hipokinezja, czyli mała ilość ruchu, dotyczy coraz młodsze osoby, w tym dzieci. Otyłość zaczyna być plagą i w wielu krajach, w tym w Polsce, uznana jest za jednostkę chorobową. Z drugiej strony, co chwila docierają do nas informacje o wykrywanych, jedna po drugiej, aferach dopingowych wśród gwiazd sportu.

Goście Radia Gdańsk przekonywali również, że uprawianie sportu nie wiąże się od razu z zażywaniem środków wspomagających. – Trzeba to rozgraniczyć, wielki wyczyn, gdzie decydują wielkie pieniądze od normalnego uprawiania sportu, dla zdrowia, powiedział Bogdan Błoński.

Fizjolog Andrzej Suchanowski przekonywał, że najczęściej w sferę dopingu młody człowiek trafia dopiero po dziesięciu, piętnastu latach bardzo ciężkiej pracy. – To dotyczy ludzi najlepszych na świecie. Oni żeby stać się najlepszymi, nie zażywali dopingu tylko ciężko pracowali, mówił.

Według fizjologa, po niedozwolone środki wspomagające, najczęściej sięgają osoby, które będąc na szczycie, mające lukratywne kontrakty, czują zagrożenie dla swojej pozycji i za wszelką cenę chcą ją utrzymać. Bycie w ścisłej czołówce dla wielu zawodników wiąże się ze współpracą ze sponsorami oraz apanażami finansowymi.

Problem dopingu najczęściej próbuje się rozwiązać z zawodnikami. A sport, od dziecka do igrzysk, tworzą trenerzy. Zdaniem Andrzeja Suchanowskiego trzeba w końcu zacząć rozmawiać z trenerami, a nie deregulować ich zawód. Dziś, dzięki ustawie deregulacyjnej, każdy może być trenerem sportu, nawet osoby bez specjalistycznego wykształcenia i podstawowej wiedzy.

Rolą trenera, oprócz dbania o poprawę wyników powinno być też informowanie o niebezpieczeństwach, jakie wiążą się z zażywaniem dopingu. Kłopoty z kręgosłupem, sercem i stawami to nie jedyne zagrożenia jakie czyhają na zbyt ambitnego sportowca. Dla wielu sportowców zażywanie popularnej erytrocyny skutkowało zakrzepami i zawałami a w rezultacie kończyło się śmiercią.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj