Stocznia Gdańsk wysyła raport do Komisji Europejskiej. Dotyczy on wykonania planu restrukturyzacji przedsiębiorstwa. Taki obowiązek nałożyła na gdański zakład Bruksela. Raport jest dopracowywany i nanoszone są ostatnie poprawki przez prawników. Dziś pismo musi się znaleźć na biurkach urzędników w Brukseli i – jak zapewnił rzecznik Gdańsk Shypyard Group – Jacek Łęski, na pewno w ciągu kilku godzin zostanie wysłane.
Co to za dokumenty? Taki raport stocznia wysyła do Komisji co roku w lipcu. Właściciel pisze w nim, co zostało zrealizowane w minionym roku, co nie i dlaczego oraz jakie są dalsze plany rozwoju przedsiębiorstwa. I tu zaczynają się schody. Bo Stocznia Gdańsk miała problem co napisać w tym ostatnim punkcie.
Obaj właściciele – ukraiński i polska Agencja Rozwoju Przemysłu nie mogą się od kilku miesięcy porozumieć. ARP skarży się na brak informacji o finansach stoczni. Nie zgadza się też na pomysły strony ukraińskiej – na przykład wprowadzenie prywatnego inwestora czy wysokie dokapitalizowania zakładu przez Agencję.
Gdańsk Shipyard Group napisze więc Brukseli swoje pomysły, ale da do zrozumienia, że nie są one możliwe do zrealizowania bez pomocy ARP. Do tej pory Komisja Europejska akceptowała raporty stoczni. Nie wiadomo jak zareaguje na obecne kłopoty gdańskiego przedsiębiorstwa.
Od 2004 roku Stocznia Gdańsk dostała 555 milionów pomocy publicznej. A od momentu prywatyzacji, czyli 2007 roku – 150 milionów. Te pieniądze – jak mówi ukraiński właściciel – zostały przeznaczone na spłatę bieżących należności oraz dofinansowanie stoczni. I pomoc ta została rozliczona w Brukseli w 2009 roku.