W ciągu roku, w mieście ginie kilkaset włazów i płyt kanalizacyjnych. Gdańskie Melioracje wyceniają straty na prawie pół miliona złotych.
Jak mówi Andrzej Chudziak, żeliwna płyta warta jest na złomie kilkadziesiąt złotych, koszt nowej to około tysiąca.
Zdarza się, że ginie kilkanaście studzienek naraz. Złodzieje rozbijają nawet te betonowe, żeby wyciągnąć z nich stalowe zbrojenie.
Kilkadziesiąt razy w roku zdarza się, że do takiej dziury wpada samochód. – Wszystko przez złomiarzy – mówią mieszkańcy. Kierowcy wkładają w takie dziury gałęzie by ostrzec przed niebezpieczeństwem. Za kradzież tego rodzaju grozi do pięciu lat więzienia. Większość spraw jest jednak umarzana z powodu niewykrycia sprawcy.