Śledczy wstępnie wykluczyli winę policjantów ws. śmierci włamywacza

Niewydolność krążeniowo-oddechowa była przyczyną śmierci 30-latka, zatrzymanego przez policję za próbę włamania do mieszkania w Gdańsku – takie są wstępne wyniki sekcji zwłok mężczyzny. Jego rodzina i sąsiedzi oskarżają policjantów o pobicie podczas zatrzymania. – Tymczasem wstępnie wykluczono, że sprawca zmarł w wyniku urazów ciała – mówi Jolanta Matusiak z prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz. Z badań wynika, że mężczyzna był pijany. Miał dwa promile alkoholu w organizmie. – W chwili zatrzymania był bardzo agresywny. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce mieli problem, żeby go obezwładnić. Śledczy zlecili dodatkowe badania toksykologiczne, bo podejrzewają, że włamywacz mógł być też pod działaniem narkotyków. O tym nawet mówią świadkowie, którzy pojawiali się w relacjach medialnych. W związku z nietypowym, dziwnym i agresywnym zachowaniem zatrzymanego uznaliśmy, że zachodzi potrzeba przeprowadzenia takich badań – mówi prokurator.

Mężczyzna był silnie pobudzony i dziwnie się zachowywał, więc policjanci wezwali pogotowie krótko po jego zatrzymaniu. – Stracił przytomność później, już po wezwaniu karetki pogotowia – wyjaśnia Jolanta Matusiak. Podkreśla, że funkcjonariusze sami podjęli akcję reanimacyjną. Mężczyzna szybko trafił do szpitala. Zmarł niecałą dobę później.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj