Na ulicach Wita Stwosza i Wojska Polskiego w Gdańsku wyznaczono drogę dla rowerów. Wzdłuż jezdni wymalowano pasy, a w pobliżu skrzyżowań wybudowano specjalne wysepki. Całość inwestycji kosztowała prawie milion złotych. Tylko co z tego, skoro zamiast zwolenników jazdy na jednośladach, na drodze możemy spotkać zwolenników… parkowania samochodów. Jak mówi przewodniczący Zarządu Osiedla Oliwa Tomasz Strug inwestycja jest nietrafiona. Podobnego zdania są niektórzy rowerzyści.
Ta droga jest lokalną i rowerzysta jako normalny uczestnik ruchu drogowego ma prawo poruszać się po normalnej jezdni. Te pieniądze, prawie milion złotych można było wydać na coś innego, na przykład na bardziej potrzebną trasę rowerową na ulicy Spacerowej, która kończy się nagle w lesie – mówi Strug. Nie widzę sensu istnienia jej tutaj. Po pierwsze jest ona niewidoczna, a po drugie bardzo mało rowerzystów tu jeździ. Korzystają raczej z tej ścieżki przy Grunwaldzkiej, mówi gdański rowerzysta reporterowi Radia Gdańsk.
Tymczasem urzędnicy tłumaczą, że pasy dla rowerów są tam potrzebne, bo ich zdaniem wkrótce jednośladów tam przybędzie. – W najbliższym czasie przewidujemy tam wzrost ruchu rowerowego, przede wszystkim dlatego, że rozbudowuje się kampus Uniwersytetu Gdańskiego oraz powstanie przystanek PKM Strzyża. Będzie tam duży parking rowerowy, mówi pełnomocnik prezydenta do spraw komunikacji rowerowej Remigiusz Kitliński.
Pasy rowerowe będą miały ponad trzy kilometry długości. Inewstycja ma być gotowa na początku września.