Reporter Radia Gdańsk dotarł do osób, które próbowały udzielić pomocy leżącemu na ulicy mężczyźnie. Osoby te dzwoniły pod numer alarmowy 112. Dyspozytorka odmówiła przyjęcia zgłoszenia, tłumacząc, że bezdomnym nie udzielają pomocy. – Szłam wzdłuż Jaśkowej Doliny, w kierunku alei Grunwaldzkiej. Naprzeciwko Manhattanu zauważyłam, że na ulicy leży człowiek. Była godzina 16:30, ulicą przechodziło wielu ludzi i nikt nie zareagował. Podeszłam i zobaczyłam, że jest to mężczyzna w wieku około 60 lat, opowiada jedna z kobiet, która próbowała wezwać pomoc.
Druga z kobiet, która brała udział w zdarzeniu, relacjonuje, że zapytała mężczyznę, jak się czuje. Ten odpowiedział, że bardzo go boli i jest głodny. Kobieta wyciągnęła kanapkę i dała ją leżącemu.
– Nie było czuć od niego alkoholu, tylko nieświeży zapach, opowiada reporterowi Radia Gdańsk świadek zdarzenia.
– Wykręciłam numer alarmowy 112 i zaczęłam dzwonić. Chciałam, żeby przyjechało pogotowie i sprawdziło, co się z nim dzieje. Mógł być bezdomny albo chory psychicznie, tłumaczy swoje pierwsze spostrzeżenia kobieta wzywająca służby.
– Jego stan był kiepski. Leżał na ziemi, miał wyciągniętą rękę. Ruszał tylko oczami i mówił bardzo niewyraźnie. Widać było, że potrzebna jest mu natychmiastowa pomoc. Pod numer alarmowym odezwała się dyspozytorka. Zapytała, kto leży.
Od tego są inne służby. Tłumaczyłam, że nie czuję od tego mężczyzny alkoholu i że skarży się on na silne bóle. Widać było, że potrzebuje pomocy lekarskiej, opowiada świadek zdarzenia.
Pod numer 112 próbował dodzwonić się również inny mężczyzna, ale jemu także odmówiono pomocy tłumacząc, że takimi sprawami się nie zajmują.
– Zadzwoniliśmy na numer Straży Miejskiej. Podczas rozmowy ze strażnikami, musieliśmy tłumaczyć, że ten mężczyzna wymaga natychmiastowej pomocy. Od pierwszego telefonu pod numer alarmowy do telefonu do straży miejskiej minęło prawie 20 minut. Strażnicy przyjechali i zabrali leżącego na ulicy starszego człowieka, mówi świadek.
Sygnał, który otrzymaliśmy od Radia Gdańsk mocno zaniepokoił wojewodę pomorskiego. Ryszard Stachurski natychmiast podjął decyzję o wszczęciu wewnętrznego postępowania wyjaśniającego.
– Będziemy badali przebieg tego zdarzenia i jeżeli okaże się, że doszło do naruszenia procedur, czy niedopełnienia obowiązków, zostaną wyciągnięte konsekwencje. W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć jakie będą to konsekwencję, powiedział rzecznik wojewody Roman Nowak.
Osoba dzwoniąca pod numer alarmowy 112 ma prawo oczekiwać pomocy, bo jest to numer ratujący życie, dodał Nowak.