Rosja milczy na temat zatrzymanej na Morzu Barentsa przez rosyjską straż graniczną międzynarodowej załogi statku organizacji Greenpeace. Jedną z przetrzymywanych osób jest Tomasz Dziemiańczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Duńskie i szwedzkie władze konsularne nie otrzymały od Rosji odpowiedzi na pytania o losy i o przyczyny zatrzymania swych obywateli. Nie udało się też nawiązać z nimi kontaktu.
Wkrótce po czwartkowym desancie z helikoptera rosyjskiej straży granicznej na pokład statku łączność się urwała. Wśród 28-osobowej załogi jest jeden Polak, Tomasz Dziemiańczuk. Statek kierowany obecnie przez Rosjan prawdopodobnie zmierza do portu w Murmańsku.
Media duńskie informują, że władze rosyjskie chcą oskarżyć zatrzymanych aktywistów Greenpeace o piractwo co może grozić karą od pięciu do 15 lat więzienia. Przedstawiciel Greenpeace oświadczył, że to „desperacka próbą odwrócenia uwagi od własnego, bezprawnego postępowania.”
Rosyjska akcja nastąpiła po tym gdy grupa ekologów protestujących przeciwko eksploatacji w Arktyce podmorskich złóż ropy i gazu próbowała dostać się na platformę wiertniczą Gazpromu. Udało się to dwóm aktywistom, którzy zostali zatrzymani i których losy także nie są znane.