Półtora miliona złotych odszkodowania od gdańskiego szpitala Copernicus (dawne Pomorskie Centrum Traumatologii ) żąda jego była pacjentka. Zofia Kozłowska, 3 lata temu w szpitalu szukała pomocy, po tym gdy w gardle utkwiła jej rybia ość.
Kobieta dwa razy przychodziła do lekarzy, ale ci zdaniem rodziny i prawników, odsyłali ją, nie stawiając właściwej diagnozy. Pomogli jej dopiero po sześciu dniach, gdy zaczęła pluć krwią. Wówczas, jej stan był na tyle poważny, że od razu trafiła na salę operacyjną. Dziś 66-letnia kobieta jest w połowie sparaliżowana. W jej imieniu prawnicy złożyli pozew o odszkodowanie, bo jak utrzymują błąd popełnili lekarze.
– Nie zlecjąc dokładnych badań, nie zdiagnozowano tej ości, która utknęła bardzo mocno w głębi. Gdyby wykonano dodatkowe badania, była szansa na zdiagnozowanie i podjęcie kroków typowo leczniczych. Zaniechanie spowodowało te nastepstwa, które dziś widzimy, mówi Elżbieta Rosa z firmy Medicalex należącej do Grupy Doradczej Prawno-Medycznej.
Pani Zofia i jej rodzina domagają się jednorazowej wypłaty ponad półtora miliona złotych oraz comiesięcznej renty. Jak mówią, te pieniądze zwiększą szanse na powrót do normalnego życia. Obecnie pani Zofia wymaga całodobowej opieki.
– W tym jest zadośćuczynienie wysokości miliona złotych, odszkodowania za wszystkie poniesione wydatki, jak również renta na zwiększone potrzeby, wysokości ponad 10 tys. zł miesięcznie, mówi Rosa.
– Wcześniej mama była zdrową, pełną życia kobietą. Można powiedzieć, że dowodziła naszą rodziną. To, co ją i nas spotkało, to olbrzymi cios. W zasadzie życie mamy i taty, który przez większość czasu się nią opiekuje, skończyło się. To nie życie, to wegetacja, mówi syn poszkodowanej Krzysztof Kozłowski. Podkreśla, że jest terapia, która daje szanse na powrót pani Zofii do sprawności. Jej koszt to prawie 5 tysięcy złotych za dwutygodniowy cykl, a takich cyklów trzeba zaliczyć co najmniej kilka. Rodziny nie stać na taki wydatek.
Sprawą wcześniej zajmowała się prokuratura we Wrzeszczu. Śledczy nie dopatrzyli się błędu lekarzy. To jednak, zdaniem Elżbiety Rosy, nie przekreśla szans na przyznanie odszkodowania.
– Prokuratura uznała, że lekarze dopuścili się pewnego zaniechania nie przeprowadzając badań, ale w postępowaniu karnym takie zaniechanie nie jest wystarczającą podstawą do tego, aby kogoś ukarać. Postępowanie cywilne ma inny charakter. Tutaj zależność pomiędzy zaniechaniem a odpowiedzialnością jest większa, tłumaczy Rosa.
To nie jedyny pozew przeciwko Pomorskiemu Centrum Traumatologii. Sześciu milionów złotych od szpitala domaga się rodzina Szwedki, która po zabiegu powiększenia piersi zapadła w śpiączkę i znajduje się w stanie wegetatywnym.