Postrzelony w Pruszczu Gdańskim mężczyzna wyszedł ze szpitala. 52-latek został ranny w brzuch, rękę i nogę. Dziś będzie zeznawał w prokuraturze. Jego 30-letni syn zginął na miejscu od strzału w klatkę piersiową. Nie poprawia się natomiast stan zdrowia sprawcy strzelaniny. – Mężczyzna postrzelił się w głowę. Wciąż jest w śpiączce, ujawniła szefowa prokuratury w Pruszczu Gdańskim Teresa Rutkowska–Szmydyńska. – Stan zdrowia tego mężczyzny nie uległ zmianie. W dalszym ciągu określa się ten stan jako bardzo poważny. Aktualnie jako miejsce jego dalszego leczenia wskazano oddział intensywnej terapii, dodaje prokurator.
Wiadomo już, że mężczyzna, który strzelał, przyjechał na miejsce z ochroną. Umówił się ze swoimi ofiarami w pobliżu magazynu, który od nich wynajmował. Strzały padły podczas sprzeczki, która wywiązała się między nimi. Poszło prawdopodobnie o pieniądze. Świadkami strzelaniny byli dwaj policjanci, którzy nie zareagowali. Jak ustalił nieoficjalnie reporter Radia Gdańsk, mogli to zrobić, ponieważ stali w pobliżu sprawcy. Na ten temat prokuratura na razie milczy.
– Konieczne jest wykonanie jeszcze wielu innych czynności, choćby przesłuchanie wszystkich uczestników tego zdarzenia i ocena możliwości reagowania w konkretnej tej sytuacji, rozwoju tego zdarzenia przez funkcjonariuszy policji, informuje prokurator Rutkowska-Szmydyńska.
Postępowanie wyjaśniające w sprawie feralnej interwencji prowadzi też komendant policji w Pruszczu Gdańskim.