Problem dotyczy około czterdziestu urządzeń typu Galaxo, w których kierowca może dokładnie określić czas, na jaki chce zostawić samochód, a co za tym idzie, opłatę, jaką powinien uiścić. Kierowcy zamiast reszty dostają potwierdzenia, z którymi, aby odzyskać swoje pieniądze, muszą udać się do siedziby strefy płatnego parkowania.
Potwierdził to reporter Radia Gdańsk, który sam skorzystał z urządzenia obok Urzędu Miasta. Porozmawiał także z innymi kierowcami, którzy uiszczali tam opłatę za parkowanie. Żaden nie otrzymał reszty. W zamian otrzymywali dokument podobny do paragonu, na którym napisano, że aby odzyskać pieniądze kierowcy muszą udać się do siedziby Strefy Płatnego Parkowania.
Kierowcy zgodnie twierdzą, że nie opłaca się fatygować po 10 czy 20 groszy. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy parkometr nie wyda większej kwoty.
– Mój kolega włożył do parkometru 10 zł i poprosił o 9 zł reszty. Również on zamiast pieniędzy otrzymał potwierdzenie. Oczywiście poszedł po te pieniądze, ale jestem przekonany, że większość kierowców, którym urządzenie nie wydaje niewielkich kwot tego nie robią. Miasto dzięki temu w nieuprawniony sposób zarabia. Myślę, że są to niemałe pieniądze, ponieważ niewydanie reszty powtarza się w ostatnich tygodniach nagminnie. Sam miałem 6 takich sytuacji, powiedział radny Łukasz Cichowski, który interweniował w tej sprawie u władz miasta.
Wiceprezydent miasta Bogusław Stasiak, przyznał, że problem jest. Parkometry, co oczywiste, nie wydają gotówki wtedy gdy jej nie mają. Zdarza się jednak, że urządzenia są uszkodzone. Jak zapewnia Stasiak, powiadomiono już o tym firmę serwisującą parkometry. Ta do końca listopada ma wprowadzić zmiany w oprogramowaniu wszystkich maszyn.
Co więcej, pieniądze będą nosić przy sobie kontrolerzy SPP. Kierowca, który nie otrzyma reszty, będzie mógł odebrać u nich gotówkę. O ile oczywiście… w pobliżu będzie kontroler.