Aresztowany przez Rosjan aktywista Greenpeace z Gdańska opuścił areszt. Wyszedł z niego po tym, jak została wpłacona kaucja wysokości ok. 200 tys. zł. Tomasz Dziemianczuk został zatrzymany we wrześniu przez rosyjską straż przybrzeżną na Morzu Barentsa.
On i 29 innych osób płynących statkiem Arctic Sunrise zorganizowali akcję protestacyjną przeciwko wydobywaniu ropy w Arktyce. Początkowo rosyjskie służby śledcze uznały działania załogi statku Arctic Sunrise za piractwo. Kilka tygodni później śledczy zmienili kwalifikację czynu na chuligaństwo. Sąd w Petersburgu orzekł, że Dziemianczuk i kilkunastu innych działaczy Greenpeace nie musi czekać na wyniki śledztwa w areszcie. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 2 milionów (ok. 200 tys. zł) rubli mogą wyjść na wolność.
– Cieszę się, że jestem na wolności i mogę spotkać się z żoną i zadzwonić do mamy, mówił zaraz po wyjściu z aresztu śledczego w Petersburgu Tomasz Dziemianczuk.
Polak nie ma rosyjskiej wizy, dlatego prosto z aresztu został przewieziony do polskiego konsulatu w Petersburgu, gdzie będzie pod opieką polskich dyplomatów. Do kraju wróci najprawdopodobniej dopiero po zakończeniu śledztwa i ewentualnym procesie.