Lech Wałęsa komentuje napiętą sytuację na Ukrainie. Od niedzieli w Kijowie przeciwnicy wstrzymania przez rząd przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE ścierają się z milicją. Były prezydent zapewnia, że jest gotowy pojechać na Ukrainę i mediować między stronami. – Mogę pomóc uporządkować działania Ukraińców ale na ochotnika nie będę tego robił. Mediacji mogę się podjąć, mam argumenty. Muszę mieć jednak konkretny scenariusz i zaproszenie, mówi Lech Wałęsa. Były prezydent zwraca uwagę na fakt, że na przyłączeniu do Unii Europejskiej zależy szczególnie młodszej części ukraińskiego społeczeństwa. – Temat jest istotny, szczególnie dla ukraińskiej młodzieży. Do UE Ukraińcy muszą wejść. Pytanie tylko kiedy i za jaką cenę.
Według Lecha Wałęsy, przeszkodą w zbliżeniu Ukrainy do europejskiej wspólnoty jest jej mocny, gospodarczy związek z Rosją. – Dziś Unia nie jest tak silna, by podać Ukrainie rękę, a Ukraina za bardzo postawić się nie może. Gdyby Europa była bardziej uporządkowana, wtedy można by zachęcić Ukrainę do szybszego działania. Wydarzenia w Kijowie pokazują, jak bardzo to państwo podporządkowane jest ekonomicznie od Rosji, mówi Lech Wałęsa.
Od niedzieli w Kijowie demonstrują przeciwnicy wstrzymania przez rząd przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. W proteście przed Radą Ministrów uczestniczy blisko tysiąc osób. Budynek chroniony jest przez oddziały specjalne milicji Berkut. Umowa stowarzyszeniowa z UE miała być podpisana na rozpoczynającym się w czwartek szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.