Szpital Morski imienia PCK w Gdyni będzie spółką. Dziś zdecydowali o tym radni sejmiku województwa, mimo sprzeciwu działaczy partii opozycyjnych i związków zawodowych. Przemysław Marchlewicz z PiS uważa, że zarząd województwa nie ma innego pomysłu na uratowanie zadłużonego ośrodka. Jego zdaniem przekształcenie szpitala mu nie pomoże. – Co roku będzie musiał ponosić koszty amortyzacji w wysokości 18 milionów złotych rocznie. Poza tym zacznie się bilansować dopiero w 2018 roku. Szpital Morski ma do spłacenia 10 milionów długów. Dzięki przekształceniu dostanie 2 i pół miliona z budżetu państwa. – Jednak te pieniądze nie zostaną wykorzystane na działalność operacyjną, a na przykład na inwestycje, zauważa Jerzy Zadrożny, lekarz kardiolog i wiceprzewodniczący Regionu Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. – To tak, jakby przeciekający statek z dziurą w kadłubie ratować poprzez jego odmalowanie, mówi Jerzy Zdarożny.
Ilona Kwiatkowska-Falkowska, szefowa Związku Pielęgniarek i Położnych w szpitalu jest przekonana, że czeka ich dalsze zaciąganie pasa. Tym bardziej biorąc pod uwagę nową inwestycję – Gdyńskie Centrum Onkologii. – Utrzymanie budynku kosztuje milion złotych, a kontrakt na operacje jest podpisany do 2015 roku na bazie starych, mniejszych oddziałów. Oznacza to, że nie będzie pieniędzy na normalne funkcjonowanie placówki, mówi Ilona Kwiatkowska-Falkowska.
Marszałek województwa Mieczysław Struk przekonuje, że sami pracownicy muszą przejąć się kosztami i liczyć każdy wydatek, bo nikt dodatkowych pieniędzy do szpitala nie przyniesie. – Część usług medycznych będzie mogła być odpłatna, ale będzie to na przykład diagnostyka. Szpital nadal będzie miał kontrakt z NFZ, dodaje marszałek. O jego wysokość będzie musiał walczyć prezes spółki, przygotowując najlepsze wnioski.
Samorząd województwa przekształcił już 10 podległych sobie szpitali. Dzięki temu placówki dostały łącznie 71 milionów złotych wsparcia z budżetu państwa.