Zastępca komendanta gdyńskiej policji, który po bójce pseudokibiców z marynarzami na miejskiej plaży został zdymisjonowany ze stanowiska, objął posadę zastępcy naczelnika wydziału drogowego w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Jak informują jego przełożeni, będzie zarabiał kilkaset złotych mniej i przez pewien czas nie będzie mógł awansować. Marcin Potrykus został odwołany z funkcji zastępcy komendanta miejskiego w Gdyni. To właśnie on odpowiadał za zabezpieczenie sierpniowego meczu Ruchu Chorzów z Arką Gdynia. W trakcie pobytu kibiców ze Śląska na plaży w Gdyni przed meczem, doszło do bójki z grupą marynarzy z Meksyku. Szef policji nadinsp. Marek Działoszyński negatywnie ocenił zabezpieczenie uznając, że pomimo dużej liczby policjantów, na plaży było za mało funkcjonariuszy.
Marcin Potrykus z komendy miejskiej trafił do wojewódzkiej, gdzie został wiceszefem drogówki. To stanowisko o bardzo podobnej randze, mimo to nie można powiedzieć, że zastępca miał miękkie lądowanie, czytamy na stronie tvn24.pl. Stanowiska różnią się tak zwaną grupą zaszeregowania. Grup w policji jest 16, Potrykus przed zmianą stanowiska był w grupie 11, teraz jest w 10.
Oprócz odwołania, Marcin Potrykus po wewnętrznym postępowaniu otrzymał „ostrzeżenie o niepełnej przydatności do pełnienia służby na zajmowanym stanowisku”. Oznacza to, że przez najbliższy rok funkcjonariusz nie otrzyma żadnej nagrody, może mieć obniżony dodatek służbowy oraz nie dostanie tzw. trzynastki. W ciągu tego roku nie będzie mógł awansować.