Nie ma kompromisu w sprawie powstającego planu ochrony Zatoki Puckiej. Naukowcy do połowy roku muszą przygotować dokument, który będzie ograniczał możliwości ingerencji człowieka w przyrodę. Samorządowcy biorący udział w konsultacjach społecznych obawiają się, że to powstrzyma rozwój miejscowości. Jak mówi burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz, przyrodnicy chcą by właściciele każdego nowopowstającego budynku uzyskiwali ocenę, czy obiekt będzie zagrożony powodzią.
Zdaniem burmistrza jeszcze bardziej wydłuży to i tak długą procedurę uzyskiwania pozwoleń na budowę a dodatkowo da urzędnikom możliwość decydowania o rozwoju gminy.
– Poważne problemy mają dotknąć też przybrzeżnych rybaków, ostrzega szyper Henryk Indyk z Helu. Jedna z propozycji mówi o ograniczeniu używania sieci skrzelowych w obszarze 30 metrów od brzegu, od listopada do kwietnia. Tymczasem jest to podstawowa działalność wielu drobnych rybaków łowiących choćby flądry. – To, że w takie sieci wpadają ptaki, jest mitem, twierdzi Henryk Indyk.
Dotychczas wstępnie ustalono jedynie zasady dotyczące poruszania się sprzętu motorowego po zatoce. Nie będzie można pływać w ślizgu. Zamknięta będzie połowa Ryfu Mew i ujścia rzek Redy i Płutnicy.