Przedłużają się prace przy terminalu pasażerskim. W związku z tym, wciąż nie wiadomo, kiedy lotnisko przyjmie pierwsze samoloty. Początkowo terminal miał być gotowy latem ubiegłego roku, potem jego otwarcie planowano na koniec grudnia. Teraz przesunięto je na wiosnę. Wiceprezydent Gdyni Bogusław Stasiak winą za opóźnienie obarcza poprzedniego wykonawcę, który wiosną 2013 roku zszedł z placu budowy, przez co trzeba było szukać nowej firmy. Urzędnik przyznaje, że nieukończony terminal to poważny problem. Oznacza bowiem, że nie można przeprowadzić procedury certyfikacyjnej, która sprawi, że Urząd Lotnictwa Cywilnego wyda zgodę na uruchomienie portu.
– Aby lotnisko mogło działać, nie może być ukończone w 80, 90, czy nawet 99 procentach. Musi być gotowe w 100 procent. I, niestety, dopóki nie zakończy się budowa terminalu, nie będziemy mogli zdobyć wszystkich wymaganych zezwoleń i to mimo, że wniosek złożyliśmy już 20 grudnia, mówi Bogusław Stasiak.
Wiceprezydent liczy, że terminal zostanie ukończony w marcu. Wtedy sprawy formalne nabiorą przyspieszenia. Nie ma jednak pewności, kiedy port zacznie działać, ponieważ na terenie lotniska tradycyjnie ma się odbyć lipcowy Opene’r. W Kosakowie mają również lądować w czerwcu samoloty podczas imprezy Red Bull Air Race. Oba wydarzenia mogą opóźnić termin uruchomienia portu.
Opóźnienie przy budowie terminalu to nie jedyny problem. Komisja Europejska bada, czy miasto inwestując w jego rozwój, nie przekazało niedozwolonej pomocy publicznej. Jeśli komisja uzna, że tak właśnie było spółka zarządzająca lotniskiem będzie musiała zwrócić miastu około 100 milionów złotych. To będzie oznaczało jej upadek.