Ryszard Milewski ostatecznie usunięty z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Tak zdecydował sąd dyscyplinarny, w tym przypadku Sąd Apelacyjny w Warszawie. Ma też pięcioletni zakaz awansowania, podwyżek i zasiadania w kolegium sądu. Sędziowie uznali, że swoim postępowaniem Milewski uchybił godności urzędu, który sprawował. To wynik ujawnienia w 2012 roku przez media nagrania rozmowy telefonicznej, dotyczącej jednego z postępowań w sprawie Amber Gold. Przeprowadzona została przez sędziego z osobą, która podawała się za asystenta szefa kancelarii premiera.
Jak odczytał w uzasadnieniu sędzia Krzysztof Karpiński, uchybił godności urzędu w ten sposób, że omawiał kwestie związane z postępowaniem w sprawie zażalenia na postępowanie o tymczasowym aresztowaniu prezesa spółki Amber Gold.
– Wywołuje to wątpliwość co do bezstronnego wykonywania obowiązków przez niego, a także przez innych sędziów orzekających w Sądzie Okręgowym w Gdańsku oraz osłabia zaufanie do niezawisłości sędziowskiej, uzasadniał swoją decyzję sędzia Karpiński. W uzasadnieniu podkreślono też, że nagranie rozmowy z Milewskim nie jest zmanipulowane, czego usiłował dowieść były prezes gdańskiego sądu.
Wyrok jest nieprawomocny. Ryszard Milewski może odwołać się do Sądu Najwyższego. Jeśli sankcja się uprawomocni, Milewski przez pięć lat nie będzie mógł awansować ani zostać członkiem kolegium sądu.
Sędzia został odwołany z funkcji prezesa, po tym jak dał się sprowokować dziennikarzowi, udającemu urzędnika Kancelarii Premiera. W trakcie telefonicznej rozmowy Milewski miał informować go o możliwych terminach posiedzenia dotyczącego zażalenia na areszt szefa Amber Gold Marcina P. i umawiać się na spotkanie z szefem rządu.