Spłonęła część gospodarstwa należąca do byłego proboszcza parafii w pobliskim Bojanie. Duchowny w 2011 roku został skazany przez sąd za molestowanie 15-letniej dziewczyny. Podejrzewa, że pożar mógł być zemstą za to, że chciał oczyścić się z zarzutów. W 2012 roku, a więc już po tym jak zapadł wyrok, ksiądz dostarczył do prokuratury nagranie. W jego opinii wynikało z niego, że został niesłusznie oskarżony o molestowanie. Na nagraniu słychać między innymi niewyraźny kobiecy głos mówiący: „Nic między mną a tym księdzem nie było„. Według księdza, powiedziała to dziewczyna, którą miał molestować. Prokuratura w zeszłym roku uznała jednak, że głos nie należy do niej, a nagranie zostało sfabrykowane.
Mimo to duchowny podejrzewa, że teraz ktoś próbuje się na nim mścić za to, że chciał oczyścić się z zarzutów. Twierdzi, że od lat prześladuje go mieszkaniec Bojana, gdzie do niedawna był proboszczem. – To dawny ORMO-wiec, który groził, że mnie zniszczy. Mam na to świadków. A jeśli okaże się, że gospodarstwo zostało podpalone, to będzie to kolejne dziwne i zastanawiające zdarzenie z moim udziałem, podkreśla duchowny.
Policja, która będzie prowadziła śledztwo nie wyklucza podpalenia, ale zakłada również inne możliwe przyczyn pożaru. To, w jaki sposób spłonęły stodoła i obora, ma wyjaśnić biegły.