Polski rynek aut używanych jest „dziurawy jak ser szwajcarski”. Według analizy firmy Motoraporter, większość samochodów używanych na rynku, wbrew zapewnieniom sprzedawców, ma na koncie udział w zdarzeniu drogowym, a prawie połowa „cofnięty licznik”. – Jak informują specjaliści z branży, 80 proc. aut oferowanych do sprzedaży ma, wbrew zapewnieniom sprzedawców, pokolizyjną przeszłość, mówi Marcin Ostrowski. Jak dodaje w 44 proc. przypadków eksperci mieli podstawy przypuszczać, że przebieg auta został sfałszowany.
Ponad 60 proc. badanych samochodów to dodatkowo takie, których stan techniczny różnił się od opisywanego w ogłoszeniu. – Wszystko rozbija się o pieniądze, tłumaczy Sławomir Barabasz, mechanik samochodowy z kilkunastoletnim doświadczeniem. Jego zdaniem, siedem na dziesięć aut miało już przygody blacharskie. Sprzedającym opłaca się nawet złożyć samochód z trzech innych.
Plagą jest cofanie liczników. Jak mówi Marcin Ostrowski, nikt nie chce kupować samochodów powyżej 200 tysięcy kilometrów, więc sprzedawcy robią tak, by sprostać oczekiwaniom rynku.
Jak tłumaczy Waldemar Najmowski, właściciel stacji diagnostycznej, trzeba przyjąć, że prywatny samochód przejeżdża w roku 20-25 tysięcy kilometrów. Rekordziści służbowymi robią nawet 100 tysięcy w rok.
Teoretycznie sprzedaż auta z cofniętym licznikiem jest przestępstwem oszustwa. Jednak w praktyce jest to trudne do udowodnienia. Plany zaostrzenia przepisów w tym względzie mają unijni urzędnicy.
W zeszłym roku w Polsce zarejestrowanych zostało milion aut. 700 tysięcy z nich to samochody używane. Połowa z nich to auta starsze niż 10 lat.