Liczba ofiar mrozów w Polsce wzrasta. Tylko w ostatnim czasie z wychłodzenia zmarło 6 osób. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa apeluje, aby nie być obojętnym na innych w takich warunkach. Należy zwracać uwagę na osoby bezdomne. Reporterka Radia Gdańsk rozmawiała jednak z takimi osobami, które mimo mrozów, nie chcą skorzystać ze schronisk. Joanna, Zdzisław i Wojciech są bezdomni, od kilku lat mieszkają na działkach na Dolnym Migowie. W dzień wychodzą, zbierają złom i chronią się po okolicznych zsypach. Z pomocy społecznej skorzystać nie chcą. Tłumaczą, że nie chodzi tylko o zakaz picia alkoholu, ale o surowy regulamin i wysokie wymagania stawiane im przez personel. 63-letni pan Zdzisław z Gdańska stracił mieszkanie po rozwodzie z żoną. Powodem nieporozumień był alkohol. 42-letnia Joanna rozstała się z mężem kilka lat temu. Ma dwoje dzieci, które mieszkają z ojcem. Czasem odwiedzają ją na działce. 54-letni Wojciech mieszkał z matką na Łąkowej. Nieporozumienia rodzinne nie pozwalają mu mieszkać z rodziną.
Cała trójka od kilku lat tuła się po działkach. Ze schroniska do tej pory korzystał jedynie Zdzisław. Nie podobał mu się rygor i ciężka praca w gospodarstwie rolnym, którą wykonywać musiał na rzecz schroniska. Nie mógł zaakceptować tego, jak personel odnosił się do podopiecznych. Z oferowanej przez Caritas pomocy nie mogą skorzystać, ponieważ nie stać ich na bilet do Sopotu, gdzie mieliby korzystać z jadłodajni.
Wszyscy utrzymują się ze zbierania złomu. Jedzenie dostają czasem od zaprzyjaźnionych sklepikarzy. Na działce ogrzewają się butlą gazową. Z policyjnych statystyk wynika, że z powodu wychłodzenia umiera rocznie około 190 osób.