Jeśli ktoś wpadnie do wody – czasu jest niewiele. Temperatura wody wynosi obecnie ok. plus dwóch stopni Celsjusza. Tonący nie wytrzyma w niej długo. Gdyńscy strażacy rozpoczęli ćwiczenia w skutej lodem marinie. Przez trzy dni będą trenować ratowanie tych, pod którymi załamał się lód. W ćwiczeniach bierze udział ok. 20 mundurowych oraz cztery wozy bojowe. Przy okazji ratownicy tłumaczyli reporterce Radia Gdańsk jak zachować się gdy ktoś zimą zaczyna tonąć.
– Jeśli zobaczymy, że ktoś wpadł do wody trzeba od razu wezwać pomoc dzwoniąc na numer 112 – instruuje dowódca gdyńskiej jednostki młodszy brygadier Tomasz Zwoliński. Można spróbować mu pomóc, ale tylko jeśli nie narażamy własnego bezpieczeństwa. – Jeśli się da w miarę blisko podejść i podać tonącemu jakąś gałąź lub nawet szalik. Ważne, aby nie chodzić po kruchym lodzie tylko spróbować się podczołgać albo stworzyć łańcuch z ludzi – tłumaczy Tomasz Zwoliński.
Jeśli sami wpadniemy do wody, to trzeba przede wszystkim zachować spokój i ocenić sytuacje. – Każdy ruch musi być przemyślany i skoordynowany – wyjaśnia bosman gdyńskiej mariny i ratownik Piotr Bielski. Można spróbować uratować się samemu, czyli wczołgać się powoli na lód.
Łukasz Płusa z gdyńskiej Straży Pożarnej dodaje, ze wezwani na miejsce ratownicy działają bardzo szybko. Zdejmują z wozów sanie lodowe, które potem opuszczają na lód. – Strażacy albo ślizgają się po lodzie z pomocą ratraków lub wiosłują do poszkodowanego. Potem wciągają go na sanie i holują do brzegu.