Ogień pojawił się na dachu kościoła w czwartek wieczorem. Walczyło z nim szesnaście jednostek straży pożarnej. Na razie nie wiadomo czy kościół uda się odbudować. Całkowicie spłonął drewniany dach. Płomienie zauważył kościelny Czesław Cyman. Jak mówi, natychmiast pobiegł do kościoła i próbował ratować wszystko co się dało. – Chwyciłem gaśnicę, ale to już nie miało sensu. Chciałem zdjąć obraz Matki Boskiej Królowej Polski, ale byłem trochę za niski. Ktoś jednak go wziął i udało się go uratować. Wynieśliśmy też z pożaru obraz Jezu ufam Tobie, szaty liturgiczne i ambonę, mówi Cyman.
Całkowicie spaliło się też drewniane wnętrze kościoła. Dziś oględziny przeprowadzał prokurator i rzeczoznawca. Świątynia była ubezpieczona, ale na razie nie wiadomo czy da się ją odbudować.
– Musimy czekać jeszcze na wiele różnych decyzji. Chcemy odbudowywać kościół. Nie wiadomo, czy nie trzeba będzie rozpocząć od podstaw, bo co prawda ściany się zachowały, ale biegły musi stwierdzić czy one się jeszcze nadają do użytku. Może trzeba będzie stawiać je od nowa, tłumaczy proboszcz parafii ksiądz Marek Wera.
Przyczyną pożaru było prawdopodobnie zwarcie instalacji elektrycznej.