Park działa już niemal rok, ale póki co zajęto w nim nieco ponad połowę powierzchni. Część radnych z Gdyni stawia pod znakiem zapytania sens rozbudowy Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Obecnie firmy zajmują 63% jego powierzchni. Pozostałe biura są puste. Zdaniem radnej Mirosławy Król, która domagała się od prezydenta wyjaśnień w tej sprawie, to dowód na to, że park generuje dodatkowe koszty. Jeśli jedynie nieco ponad połowa powierzchni jest zajęta, to miasto musi dopłacać. Tylko w tym roku z budżetu Gdyni powędruje do PPNT ponad 15 milionów złotych.
Firmy nie mogą przebywać w parku bez końca. Okres tzw. inkubacji jest ograniczony, a to oznacza, że w miejsce tych, które są w PPNT obecnie trzeba będzie znaleźć inne przedsiębiorstwa. – Jeśli teraz nie możemy zapełnić parku, to skąd weźmiemy w przyszłości kolejne firmy, pytała radna. Jej zdaniem to argumenty potwierdzające, że miasto rozbudowując park przesadziło z powierzchnią.
Z tą tezą nie zgadza się wiceprezydent Gdyni Michał Guć. Na wstępnie zdementował informację, że miasto dopłaci w tym roku do PPNT 15 mln zł. Jego zdaniem będzie to ok. 5 milionów złotych, a większość pieniędzy wróci do budżetu na przykład w formie podatku od nieruchomości. Nie martwi go też 63% wynajętych pomieszczeń.
– To naszym zdaniem bardzo dobry wynik jak na niecały rok działalności. Gdybyśmy tylko chcieli wszystkie pomieszczenia byłyby zajęte. Nam jednak zależy na tym, aby trafiały do nas perełki, a więc nie tylko firmy, które posługują się nowoczesnymi technologiami, ale firmy, które przede wszystkim je tworzą. Dlatego rada naukowa bardzo restrykcyjnie ocenia wszystkie wnioski chętnych na wejście do parku, mówi Guć.
Zdaniem wiceprezydenta jeszcze w tym roku wynajęta zostanie niemal cała powierzchnia parku. Na pewno nie będzie to 100%. Chcemy mieć rezerwę, abyśmy w przypadku zgłoszenia jakiejś interesującej firmy, mogli ją bez problemu wpuścić, dodaje Guć.