Przywrócenie akcji promującej polskie sklepy i hotele w Rosji „Russian Friendly” to nie chęć pozostania w dobrych relacjach z Rosjanami, ale typowa chęć zysku. Tak na blogi.radiogdansk.pl pisze Tomasz Strug. Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna zorganizowała akcję mającą przyciągnąć bogatych Rosjan na zakupy do Polski. Z okazji Dnia Kobiet sklepy, hotele, salony SPA i wiele innych przygotowało specjalne ofert promocyjne przeznaczone wyłącznie dla Rosjan. Akcja miała na celu promowanie Pomorza wśród mieszkańców Obwodu Kaliningradzkiego.
Jednak pod wpływem nacisków internautów oburzonych działaniami rosyjskimi na Krymie, Krystyna Hartenberger-Pater, dyrektor PROT podjęła decyzję o zawieszeniu akcji. Jak tłumaczyła potem, czytając negatywne komentarze i odbierając obraźliwe telefony, w których organizatorzy akcji zostali nazwani m.in. proputinowcami, uznała, że to będzie najrozsądniejsze wyjście.
Na takie odwołanie akcji natychmiast zainterweniował marszałek pomorski Mieczysław Struk. Przywrócił akcję, bo jak mówił w Rozmowie Kontrolowanej Radia Gdańsk, „nasza sympatia do Ukraińców nie może obrócić się w nienawiść do narodu rosyjskiego”.
– A kto mówi tu o nienawiści? – zastanawia się na swoim blogu zdenerwowany Tomasz Strug. – To raczej internauci byli oburzeni naszym wchodzeniem klientom z Rosji w ich „4 litery”. Decyzja marszałka o wznowieniu promocji podyktowana jest wyłącznie aspektami finansowymi, uważa bloger.
Strug wyjaśnia, że punkty usługowe biorące udział w akcji promocyjnej podlegają świadomej rusyfikacji. – Pod patronatem marszałka Struka działa komercyjny projekt rusyfikacji handlu i usług turystycznych na Pomorzu. Aby uzyskać certyfikat „Russian Friendly”, w zależności od wielkości firmy, należy zapłacić rocznie od 1 do 5 tysięcy złotych. Samorządy, jednostki organizacyjne czy stowarzyszenia płacą po 2 tysiące złotych.
– Mdli mnie od tego chuchania i dmuchania na przybyszów z Rosji. Samorządowa organizacja turystyczna zajmuje się promocją płatnych certyfikatów oraz wydawania rubli w centrach handlowych. Za wschodnie srebrniki sprzedajemy resztki własnej godności, przyzwoitości i solidarności, komentuje oburzony sytuacją Strug.