– Na tym historia się nie kończy, będziemy dalej zabiegać o realizację projektu Obwodnicy Północnej Aglomeracji Trójmiejskiej, deklaruje Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni. To odpowiedź samorządowców na decyzję rządu, który nie przekaże pieniędzy na budowę drogi.
To rozczarowanie – tak przedstawiciele Gdyni komentują ministerialną decyzję braku wsparcia dla budowy Obwodnicy Północnej Aglomeracji Trójmiasta. Po tym, jak w lutym Sejmowa Komisja Infrastruktury jednogłośnie poparła budowę drogi, inwestycję negatywnie oceniło Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Uznano, że droga łącząca Gdynię z Redą ma charakter lokalny.
Zawodu nie ukrywa wiceprezydent Gdyni Marek Stępa. Jak mówi, przez chwilę nawet uwierzył, że będzie lepiej, tymczasem wiceminister infrastruktury i rozwoju udzielił odpowiedzi standardowej, według znanego już schematu.
Stępa zaznacza, że choć projekt nie został wymyślony pod unijne pieniądze, jest potrzebny, i mieszkańcom, i tysiącom turystów, którzy latem tkwią w korkach na Półwysep Helski. Samorządów bowiem nie stać na jego realizację z własnych środków.
– Zostaliśmy oszukani. To chyba primaaprilisowy żart, tak z kolei sprawę komentuje Elżbieta Rogala-Kończak, burmistrz Rumi. Zdaniem pani burmistrz, nie ma drugich tak obciążonych skrzyżowań na drogach krajowych jak w Rumi. – Skoro Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad buduje obwodnicę Kościerzyny, Starogardu Gdańskiego i Skórcza, to dlaczego nie ma mieć jej Rumia i Reda?, pyta Rogala-Kończak.
Na trasę, która byłaby alternatywą dla krajowej szóstki między Gdynią a Redą liczyli też kierowcy, którzy w sezonie zawsze tkwią tu w korkach.
Dla obwodnicy ze środków zainteresowanych samorządów wykonano już Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowe. Trasa według planów miałaby przenieść 2/3 ruchu z krajowej szóstki.
Koszt 14. kilometrowej OPAT szacowany jest na ponad miliard złotych.