Przed gdańskim sądem ruszył proces pseudopirata oskarżonego o naruszenie nietykalności cielesnej dwójki turystów i kierowanie pod ich adresem gróźb karalnych. Do incydentu miało dojść w sierpniu ubiegłego roku na Głównym Mieście w Gdańsku. Sławomir Ziembiński, który zgadza się na publikowanie swego nazwiska i wizerunku, nie przyznał się przed sądem do winy. Uważa, że to on jest pokrzywdzony, bo jego zdaniem to turystka wpadła na niego, uderzyła go w plecy i popchnęła. Kiedy w ramach przeprosin postawił jej pieczątkę, w obronie kobiety stanął jej partner, który zaczął mu grozić. Dalej sprawa potoczyła się dość szybko. Trafił do aresztu i został oskarżony. Jego zdaniem cała sprawa jest absurdalna.
– Nie przyznaję się. Już od trzech lat stawiam te pieczątki turystom, nawet tym zagranicznym. Uważam, że godnie reprezentuje Gdańsk. Myślę, że sąd mnie uniewinni, tego oczekuję. Uważam że nie zrobiłem nic złego, powiedział oskarżony.
Sławomir Ziembiński na salę sądową przyszedł w stroju pirata, co wywołało ogólne zdziwienie, zwłaszcza wśród ochroniarzy. Tych najbardziej zainteresowała replika broni, z którą mężczyzna wszedł do sądu. Oskarżony miał też przy sobie pieczątkę, którą stawiał ludziom na Głównym Mieście oraz piracką biżuterię.
Sąd odroczył rozprawę do 19 maja. Sławomir Ziembiński może trafić na dwa lata do więzienia.