Reporterka Radia Gdańsk Hanna Wilczyńska-Toczko postanowiła spytać rodziców gejów i lesbijek o to, jak się dowiedzieli, że ich dzieci są homoseksualne, co czuli oraz czy trudno im było zaakceptować ten fakt. Tak powstał przejmujący reportaż „Rodzice z szafy”.
Powiedzieć i uciec
– Mam 30-letnią córkę lesbijkę. O tym, że jest lesbijką wiem od dziesięciu lat. Był więc czas, żeby się przyzwyczaić, oswoić z tematem, mówi jedna z bohaterek reportażu „Rodzice z szafy”. Przyznaje, że już wcześniej miała takie podejrzenia. – Domyślałam się. Córka powiedziała mi w samochodzie, kiedy odwoziłam ją na pociąg i bardzo się spieszyłam. Powiedziała i zniknęła.
– Dowiedziałam się całkiem niedawno, półtora roku temu, mówi matka 17-latka, który jest gejem. – Miał wtedy piętnaście i pół roku. Odbierałam go z przystanku autobusowego. Zobaczyłam moje dziecko rozpromienione, z błyszczącymi oczami, czerwonymi policzkami. Prowadziłam auto i tak z głupia frant zapytałam „zakochałeś się?”. Jak mówi, syn na początku zaprzeczał. – Rozmowa toczyła się dalej. I nagle „a właściwie, mamo… to ci powiem. Zauroczył mnie ten chłopak.” Dalej prowadziłam samochód i słuchałam opowieści, jakby jej nie słysząc. To jest nie do opowiedzenia. Słyszysz, ale to do ciebie nie dociera. Z jednej strony widzę szczęśliwe dziecko, a z drugiej – we mnie samej rozgrywa się tragedia. To jest dramat.
Podobne doświadczenia ma inna bohaterka reportażu. – Córka mówi „coś ci powiem… Nie, ale to jest takie okropne. Straszne”. Pytam więc co jest takie potworne, proszę ją żeby mi powiedziała. „Mnie się podobają dziewczyny”. Zanim to z siebie wydusiła, zapytałam ją czy podoba się jej żonaty facet. Pomyślałam, że to by było koszmarne. Albo czterdzieści lat starszy.
Przyznaje, że choć to był spory szok, starała się zaakceptować decyzję córki. – Jak już dowiedziałam się, że chodzi o dziewczyny, najpierw zapytałam czy jest pewna. Potem spytałam ją od jak dawna. Myślałam tylko o jednym – że nie mogę odtrącić tego dziecka, ono musi czuć moją akceptację.
„Co zrobiłam nie tak?”
– Wszyscy przeszliśmy fazę zaprzeczania, mówi jedna z kobiet. – Że to po prostu niemożliwe, że może się to zmieni. Że nie mogło mnie to spotkać. Może jak pójdę spać i rano się obudzę, to będzie inaczej.
– Tysiące pytań, jak to właściwie jest z naszą seksualnością, wspomina inna bohaterka reportażu. – Zaczęłam szukać informacji na ten temat. Błądziłam po internecie. Wiedza, którą tam zdobywałam tylko pogłębiała moje poczucie winy. Bo pierwsze pytanie, jakie sobie zadałam, to „czy to moja wina? co zrobiłam nie tak?”. Miałam potrzebę, żeby poszukać rodzica, który ma tak samo.
– U nas nie było czegoś takiego, jak tragedia. Było trudno na początku, kiedy córka umówiła się z jakąś koleżanką i my wieźliśmy się ja na spotkanie. To było takie abstrakcyjne, bo zazwyczaj odwozi się dziewczynę na spotkanie z chłopakiem, albo na odwrót, opowiada matka lesbijki.
Chłopaki mają gorzej
Zdaniem jednej z matek, często najtrudniejsze jest pozyskanie akceptacji wśród znajomych. – Zdarzają się trudne sytuacje. Trzeba było wymienić grono znajomych. Każdy mówił „taka fajna dziewczyna, szkoda”. Ale czego szkoda? przecież ułoży sobie życie, ma kogoś, kogo kocha, kto ją kocha. Jest szczęśliwa, to o co chodzi?
Jak mówi kobieta, to co jest normalne w rozmowach rodziców heteroseksualnych dzieci, staje się źle postrzegane, gdy pada z ust np. matki, której córka jest lesbijką. – Naturalne jest, że koleżanka w pracy wchodzi do pokoju i chwali się, że synowa jest w ciąży. To jest bardzo osobista sprawa, a ludzie dzielą się tym bez żadnych zahamowań. Jest to mile widziane, wszyscy gratulują. Natomiast powiedzenie, że partnerka mojej córki właśnie dostała nagrodę w pracy spotyka się z ciszą. Wszyscy nabierają wtedy nagle powietrza.
Przyznaje, że cieszy się, że ma córkę, bo jej zdaniem rodzice gejów mają trudniej. Ale jej też nie jest łatwo. – Jest takie powiedzenie „Jak dzieci wychodzą z szafy, to rodzice do szafy wchodzą”. Bo chcą wspierać dzieci, ale to wcale nie jest łatwe. Sami konfrontują się ze światem dookoła, w którym szczerość w tym temacie nie jest mile widziana. Nasze dzieci codziennie dokonują wyborów: czy iść z tą dziewczyną za rękę po ulicy, czy może lepiej nie. Jestem szczęśliwa, że mam córkę, bo myślę, że chłopaki mają gorzej.
REPORTAŻ HANNY WILCZYŃSKIEJ-TOCZKO „RODZICE Z SZAFY”