Mistrzostwa Europy w barbecue w Dolinie Charlotty koło Słupska. Przyjechały 23 ekipy, m.in. z Belgii, Niemiec, Szwecji, Norwegii, Litwy, Estonii i Polski. Część przywiozła ze sobą sprzęt do przyrządzania mięsa wielkości lokomotywy. – Szwajcarzy jechali do nas z tym swoim parowozem dwa dni. Ale dojechali. Ma palenisko, kocioł, komin i naprawdę wygląda jak mała lokomotywa – przekonuje Grzegorz Kazubski z Polskiego Stowarzyszenia Barbecue. Zresztą każda z ekip ma własny styl przyrządzania potraw, a także własny sprzęt – często własnej konstrukcji. Są też wyroby wielu firm o światowej renomie, głównie z krajów anglosaskich.
– Hasłem barbecue jest cztery razy F: food, fun, friends, fire. To pokazuje jak jest idea tego typu imprez. Chodzi o smaczne gotowanie, ale również spędzanie wolnego czasu – podkreśla w wywiadzie dla Radia Gdańsk Grzegorz Kazubski. Dodaje, że chodzi o przyrządzanie nie tylko mięsa, ale też warzyw czy pieczenie chleba.
Rywalizacja kucharzy potrwa do niedzieli.