„Nie jesteśmy królikami doświadczalnymi”. Chorzy na raka okupują gabinet prof. Hellmanna

thumb okupacja

Pacjenci chorzy na raka okupują gabinet profesora Andrzeja Hellmanna, wojewódzkiego konsultanta do spraw hematologii w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. Jak dowiedziało się Radio Gdańsk – domagają się kuracji lekiem o nazwie Glivec, który przez lata był im podawany. Teraz zastąpiono go nowym tańszym lekiem generycznym.
Pacjenci boją się o swoje życie, bo jak twierdzą nie został on sprawdzony u osób z przewlekłą białaczką. – Znaleźliśmy informacje, że lek był testowany i u jednej trzeciej pacjentów powrócono do dawnego medykamentu. Konsultanci medyczni z innych województw mówią, że lek nie jest pewny. Nie chcemy być królikami doświadczalnymi. Dlaczego nie podaje się nam leku, który przez tyle lat był skuteczny i dzięki niemu nastąpiła remisja choroby? Pewnie powodem są oszczędności. Lek Glivec kosztuje ponad cztery tysiące, a ten nowy – kilkaset złotych. Dlaczego szpitale chcą oszczędzać na naszym zdrowiu i życiu? – pytają rozgoryczeni pacjenci w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk.

W gabinecie dr Hellmanna siedzi kilkanaście osób. Są pacjentami Wojewódzkiego Centrum Onkologii. Jednak jego dyrektor nie chciała z nimi rozmawiać i odesłała ich na konsultacje do wojewódzkiego konsultanta do spraw hematologii. Naszej reporterce też nie udało się z nią skontaktować.

Dyrektor do spraw medycznych UCK dr Tomasz Stefaniak wyjaśniał, że to nie ten szpital jest adresatem ich skarg. Prosił, żeby zwrócić się z wyjaśnieniami do WCO. Tymczasem pacjenci mówią: – Jesteśmy odsyłani z miejsca na miejsce. To koniec. Wyjdziemy stąd tylko z lekiem.

Nie ma powodów do obaw – uspokaja profesor Andrzej Hellmann. Powiedział Radiu Gdańsk, że generyki chemicznie są identycznie jak te stare leki. Do ich wprowadzenia nie są potrzebne badania kliniczne, jedynie badania biodostępności na wybranych osobach. Warunkiem dopuszczenia leku jest stwierdzenie biodostępności między 85 a 120 procent w stosunku do leki oryginalnego. Te generyki to mają. Uruchomiłem laboratorium molekularne, gdzie co trzy miesiące sprawdzana jest ilość transkryptu. Obiecałem chorym, że możemy to robić co sześć tygodni, żeby wcześniej wychwycić nieprawidłowości. W razie czego mamy też leki drugiej generacji. Nie ma podstaw do dramatu. Ponadto w uzasadnionych przypadkach jakiś dostęp do Glivecu powinniśmy mieć. Choć nie mam żadnych doświadczeń z generykami, to nie mam żadnych podstaw, żeby być do nich nastawionym negatywnie.

Pismo do pacjentów okupujących UCK wysłał minister zdrowia. Napisał w nim, że nowy lek generyczny jest skuteczny i bezpieczny. Zdaniem szefa resortu mogą nim być leczeni zarówno pacjenci z aktualnie zdiagnozowaną przewlekłą białaczką, jak i chorzy, którzy leczyli się do tej pory lekiem Glivec. – Dostępność konkretnego leku w danym szpitalu jest jednak uzależniona od przetargu na zakup leków zawierających imatynib – czytamy w piśmie.

W większości innych województw lek Glivec nadal jest podawany pacjentom.

js/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj