Żużlowiec na skraju bankructwa. „Gdański klub mnie olewa!” [VIDEO]

Gdańsku klub żużlowy w coraz gorszej sytuacji finansowej. Kapitan zespołu Thomas Jonasson przyznał na łamach szwedzkiej prasy, że jest na skraju bankructwa i gdyby nie pomoc z ojczyzny, nie miałby za co wrócić do domu. Zaległości gdańskiego klubu wobec szwedzkiego zawodnika mają sięgać miliona koron czyli w przybliżeniu 470 tysięcy złotych. Zawodnik przyznał, że kontakt z gdańskim klubem jest bardzo utrudniony. – Oni mnie po prostu olewają! Przestaję już wierzyć, że uda mi się wyciągnąć od nich choć część pieniędzy. Muszę jednak za coś płacić rachunki – powiedział Jonasson szwedzkiemu dziennikowi „Expressen”. Szwed zarzuca włodarzom klubu z Gdańska brak szacunku do jego osoby. – Szanuję fanów z Polski, którzy chcieliby mnie widzieć w akcji, ale taką postawą klub udowadnia, że nie szanuje mnie, dodał oburzony Jonasson.

Zawodnik przyznał również, że gdyby nie pomoc działaczy klubu z Vetlandy, nie miałby za co wrócić do Szwecji. Połowę sumy, którą winien jest Szwedowi gdański klub, Jonasson będzie musiał przeznaczyć na pensje dla mechaników. 

Tym samym komplikuję się sytuacja beniaminka Enea Ekstraligi. Jak przyznał w rozmowie z Radiem Gdańsk sponsor tytularny Tadeusz Zdunek, pensje za jazdę klub będzie mógł wypłacić dopiero po zakończonym sezonie. – Sytuacja w gdańskim klubie nie jest za dobra, bo przesuwają nam się terminy płatności. Mamy obiecane pieniądze od miasta Gdańska. Mamy również obiecane pieniądze od sponsorów. Niestety wpłyną one dopiero we wrześniu, czyli po sezonie. Usiądę z zawodnikami i z nimi porozmawiam na zasadzie, „dam wam środki na bieżące wydatki, a pieniądze za to, co zdobyliście dostaniecie we wrześniu”. Myślę, że jest to bardzo uczciwa rozmowa i na tym chcemy budować nasze postrzeganie jako klubu, powiedział Tadeusz Zdunek.

wl/mmt

Agencja TVN/x-news

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj