W Łebie płoną samochody. Od maja, gdy zarządzaniem plażą w mieście zajął się zarząd portu jachtowego, a nie prywatna spółka, spłonęły cztery samochody. – To wojna o plażę, uważa burmistrz Andrzej Strzechmiński.
– Jest coś na rzeczy, bo podpalenia zaczęły się w maju, gdy postanowiliśmy zmienić sposób zarządzania plażami. Prezes portu jachtowego stracił już dwa samochody, dwie inne osoby również dwa. Podobnie było dwa lata temu. Gdy tylko przygotowaliśmy projekt zmian w tej sprawie, spalił się samochód przewodniczącej rady miasta, powiedział reporterowi Radia Gdańsk burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński. Urzędnik dodał, że ma swoje podejrzenia i poinformował o nich policję.
– 26 maja podpalono mi pierwszy samochód, w minioną sobotę drugi. W sumie straty wyniosły około 40 tysięcy złotych, powiedział prezes portu jachtowego Sławomir Kowalski.
Magdalena Zielke z policji w Lęborku powiedziała, że w sprawie wszystkich podpaleń prowadzone jest jedno, wspólne śledztwo. Oprócz funkcjonariuszy z Lęborka i Łeby, do działań włączono policjantów z Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku. – Nie ma wątpliwości, że wszystkie samochody. Nie bagatelizujemy żadnego sygnału w tej sprawie. Nie mogę ujawniać szczegółów ze względu na dobro śledztwa, ale zapewniam, że badamy wszystkie okoliczności, powiedziała policjantka.
Od maja nikogo w sprawie nie zatrzymano, ani nie postawiono zarzutów. Teraz policja ma dodatkowy dowód, bo ostatnie podpalenie samochodu prezesa portu jachtowego zarejestrowała kamera monitoringu. Na filmie widać jak około godziny 23:30 w minioną sobotę do jego samochodu podchodzi łysy, dobrze zbudowany mężczyzna. Najpierw oblewa auto podpałką do grilla i podpala. Potem jeszcze wraca aby sprawdzić, czy samochód już płonie. Kilka minut później przód samochodu zajmują potężne płomienie. – Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wiemy już, jakie są przychody z dzierżawy plaż i działalności na niej, a jakie są koszty utrzymania kąpieliska. Mówimy o pieniądzach rzędu miliona złotych za sezon. Można odnieść wrażenia, że ktoś ma ochotę na te pieniądze, które teraz trafiają do kasy miasta, powiedział burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński.
pw/oo