Dziewiętnaście samochodów osobowych spłonęło w nocy w trzech dzielnicach Gdańska. Policja zatrzymała 33-letniego mieszkańca Gdańska. Według wstępnych informacji przyznał się do winy. Na razie nie oszacowano jeszcze strat, ale z pewnością będą duże, bo większość aut spłonęła doszczętnie. Policjanci zatrzymali mężczyznę 4 godziny od ostatniego pożaru. Około godziny 7:00 weszli do mieszkania 33-latka. Mężczyzna nie spodziewał się policjantów. – Zatrzymany w momencie aresztowania nie stawiał oporu, był bardzo zaskoczony widokiem policjantów, którzy od razu przewieźli go do komisariatu. Mężczyzna wstępnie przyznał się do winy, powiedziała w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk Aleksandra Siewert z gdańskiej policji.
Mężczyznę kręcącego się w pobliżu samochodów zarejestrowały kamery monitoringu. Jak nieoficjalnie ustalił reporter Radia Gdańsk, policja w sobotę złoży wniosek o tymczasowy areszt dla podpalacza.
***AKTUALIZACJA GODZ. 14:00***
Do pierwszego pożaru doszło 40 minut po północy na ulicy Skarpowej. Tam częściowo spaliły się trzy samochody. Tuż przed pierwszą na skrzyżowaniu ulic Kartuskiej i Tarasy paliły się cztery auta, a pięć samochodów ktoś podpalił na Śniadeckich. Do pożarów doszło też na ulicach Bema i Smoluchowskiego. Podpalacza na razie nie udało się namierzyć. Cały czas na policję zgłaszają się kolejni poszkodowani właściciele samochodów.
Tam wg. straży pożarnej płonęły samochody:
– godz. 0:44 ul. Skarpowa – trzy pojazdy
– godz. 0:54 ul. Tarasy i Kartuska – cztery samochody
– godz. 1:03 ul. Jana Chryzostoma Paska – dwa samochody
– godz. 2:23 ul. Śniadeckich – pięć spalonych i trzy nadpalone samochody
– godz. 3:10 ul. Smoluchowskiego – jedno auto
– godz. 3.28 ul. Cygańska Góra – jedno auto
– W nocy obudził mnie wybuch, podszedłem do okna i zobaczyłem, że mój samochód się pali. Dopiero jak wyszedłem z domu zobaczyłem, że palą się inne samochody. Ugasiłem moje auto, bo paliło się tylko koło, powiedział właściciel jednego ze zniszczonych samochodów.
Jak ocenia policja, podpalacz wybierał zarówno auta o dużej wartości, jak i te tańsze. Aleksandra Siewert z gdańskiej policji powiedziała Radiu Gdańsk, że zniszczone auta warte były od kilku tysięcy do 150 tysięcy złotych.