Na trzy miesiące do aresztu trafi 33-letni podpalacz z Gdańska. To decyzja sądu. Mężczyzna został wcześniej przesłuchany w prokuraturze. Za podpalenie 20 samochodów w nocy z czwartku na piątek odpowie jak za jeden czyn. Mężczyzna usłyszał zarzut zniszczenia mienia o znacznej wartości. Wstępnie oszacowano, że łączna wartość zniszczonych aut to ponad pół miliona złotych.
Do serii pożarów doszło w nocy z czwartku na piątek w trzech dzielnicach Gdańska: na Suchaninie, Siedlcach i Aniołkach. Między pierwszą a czwartą rano, straż pożarna odebrała kilkadziesiąt zgłoszeń o płonących samochodach. Podpalacz zniszczył w sumie 20 aut.
W piątek wieczorem ich liczba wzrosła do 20, bo na komisariat zgłosiła się kolejna poszkodowana osoba. Policja złapała podejrzanego już w piątek rano. 33-latka udało się namierzyć na podstawie zapisu z monitoringu. Mężczyznę zatrzymano w jego mieszkaniu. Był zaskoczony wizytą policjantów i nie stawiał oporu. Policji powiedział, że „nie wie, dlaczego to zrobił”.
W chwili zatrzymania był tak samo ubrany, jak w czasie, gdy podpalał samochody. Jak ujawnił podczas przesłuchania nie używał do tego łatwopalnej cieczy, tylko…chińskich zapalniczek. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Mężczyzna jest znany policji. Podpalał samochody już wcześniej. W 2012 r. rozpoczął się jego proces, w którym odpowiada za spalenie w ciągu czterech lat 12 aut. W tej sprawie wyrok jeszcze nie zapadł.
ga/mat