Kobiety, które złapały za kierownicę autobusu, którego kierowca zasłabł, miały jeździć autobusami za darmo. Nie będą. Nowy prezes PKS Gdańsk wycofał się z deklaracji i odebrał darmowe bilety.
Pod koniec lutego 2013 roku kierowca autobusu podczas jazdy stracił przytomność. Pasażerów uratowały trzy kobiety, które złapały za kierownicę i opanowały pojazd. Od przewoźnika dostały darmowe bilety.
– Podziwiam odwagę tych kobiet, to był chyba odruch bezwarunkowy. Po prostu uratowały ludzkie życie, powiedział cytowany przez TVN24 Piotr Topolewicz, ówczesny prezes PKS Gdańsk.
Kiedy w firmie zmieniło się kierownictwo, zmieniło się także podejście do bezpłatnych biletów dla bohaterek. – Poprzednicy mówili, że do końca życia będziemy jeździły za darmo, ale już zmienili zdanie, powiedziała pani Danuta, jedna z kobiet, które uratowały pasażerów. – Najbardziej boli to, w jaki sposób odebrano nam bilety. W lipcu chciałam przedłużyć bilet, kobieta w kasie powiedziała, że teraz muszę już zapłacić, dodała kobieta.
Prezes PKS Gdańsk przyznał, że bezpłatne bilety zostały odebrane, ale nie wyglądało to tak, jak mówi pani Danuta. – Rozmawiałem z moim poprzednikiem, który zapewniał mnie, że nigdy nie padła deklaracja, że będą to bilety dożywotnie. Miały obowiązywać do końca roku. Ja ten okres wydłużyłem o kolejne pół roku. Bilety kosztowały firmę 20 tysięcy złotych, dodał Rafał Goll, prezes PKS Gdańsk.
– Gdybyśmy nie złapały za kierownicę i autobus by się rozbił, to przewoźnik poniósłby o wiele większe koszty. Te 20 tysięcy to nic w porównaniu z odszkodowaniami jakie musiała by firma wypłacać, powiedziała pani Danuta.
tvn24/oo