Gdyńscy radni uchwalili nowe stawki podatków związanych z nieruchomościami. – Budżet jest zrównoważony, a podwyżki niepotrzebne, odpowiadają radni opozycji i obiecują ich zamrożenie, gdy wygrają wybory samorządowe. Podwyżkę części podatków podczas sesji radnych zaproponował skarbnik miasta Krzysztof Szałucki. Zmiany miały dotknąć m.in. podatków od nieruchomości. Jak przekonywał podczas sesji skarbnik, miasto jest wstrzemięźliwe w podnoszeniu danin. Wskazywał, że podatki od nieruchomości wzrosną, co prawda do maksymalnych dopuszczalnych poziomów, ale wzrost ten wyniesie jedynie 0,4 proc. Mowa m.in. o podatkach od nieruchomości mieszkalnych (0,75 zł za 1m2) i nieruchomości związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej (23,13 zł za 1m2).
– Z drugiej strony chciałbym zwrócić uwagę, że nie proponujemy żadnych zmian w przypadku opłaty targowej, a w przypadku środków transportowych, rewaloryzujemy stawki dotyczące tylko części taboru. Wrażliwe części, jakimi są mały tabor i autobusy, pozostawiamy na dotychczasowym poziomie. Postępujemy więc bardzo ostrożnie, przekonywał Krzysztof Szałucki.
Inaczej na to zapatruje się Marcin Horała, radny PiS i kandydat tej partii na prezydenta miasta. Wskazał, że od 2007 roku, a więc w czasie 2 ostatnich kadencji, stawki podatków od nieruchomości, środków transportowych czy opłata targowa wzrosły o co najmniej 24 proc., w przypadku większości stawek podwyżki przekroczyły 31 proc.
– Mówimy wprost: jeśli po najbliższych wyborach będziemy z woli mieszkańców rządzić Gdynią, damy mieszkańcom i przedsiębiorcom 4-letnie wakacje od podwyżek. To nie jest populizm. Budżet miasta przy obecnych stawkach jest zrównoważony i sobie radzi. Wychodzę z założenia, że podwyżki są potrzebne tylko wtedy, gdy potrzebne są dodatkowe środki. A takich nowych, naglących i niezbędnych mieszkańcom potrzeb nie dostrzegam, przekonuje Horała.
Większości radnych nie udało się jednak przekonać i zaproponowane przez skarbnika zmiany uchwalono.