Prawie 150 zabiegów i operacji w niecałe trzy miesiące. To bilans oddziału chirurgii naczyniowej w szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni. Oddział, choć zaczął działać z początkiem lipca, dopiero dziś doczekał się oficjalnego otwarcia.
Jak podkreśla prezes szpitala Lidia Kodłubańska, mimo że to dopiero początek to już wiadomo, że była to dobra
decyzja, bo zapotrzebowanie na chirurgię naczyniową jest spore. – W ciągu trzech miesięcy wykonaliśmy niemal 150 operacji i zabiegów. Kontrakt z Narodowego Funduszu Zdrowia jest niewielki, opiewa na ok. 900 tysięcy złotych. Pieniędzy powinno nam wystarczyć na pół roku. Tymczasem my do teraz wykorzystaliśmy niemal całą tę kwotę. Zapotrzebowanie jest 3-4 krotnie wyższe od tego, co gwarantuje NFZ, mówi Kodłubańska.
Prezes już teraz myśli o rozwoju oddziału, choć jest kilka przeszkód. Dwie najważniejsze to ograniczone możliwości finansowe NFZ oraz brak specjalistów w zakresie chirurgii naczyniowej na rynku pracy. Tymczasem wczesna interwencja specjalistów pozwala m.in. na ograniczenie liczby amputacji kończyn z powodu chorób naczyniowych.
W Polsce wykonuje się rocznie 22 tysiące amputacji kończyn, a dzięki takiemu oddziałowi można albo zmniejszyć ich liczbę, albo ograniczyć ich stopień. – Na przykład pacjent straci palce w stopie cukrzycowej, ale nie straci całej kończyny, mówi ordynator oddziału Ryszard Zając.
Gdynia dotychczas była białą plamą na mapie chirurgii naczyniowej. Dwa ośrodki działały w Gdańsku i jeden w Słupsku. W Gdyni czas oczekiwania na zabieg wynosi około miesiąca.
pie/mat