W Gdańsku otwarto największą w Polsce elektrownię słoneczną. Zajmuje powierzchnię trzech boisk

Na peryferiach Gdańska zamontowano 6292 panele słoneczne, zajmują powierzchnię trzech piłkarskich boisk. Elektrownia kosztowała prawie 10 milionów złotych i ma działać przez 15 lat.
To największa w kraju farma fotowoltaiczna należąca do Grupy Energi. Sama farma pracuje bezobsługowo pod okiem kamer. – Paneli nie trzeba czyścić i odśnieżać. Pomimo, że mamy tu mniejsze nasłonecznienie niż na południu kraju, wydajność może być wyższa, mówi Katarzyna Żak ze spółki Energa Invest. Wietrzna pogoda schładza instalację, co jest korzystne, bo panele krzemowe pracują wydajniej przy niższej temperaturze.

W porównaniu z Europą gdańska farma wygląda skromnie. Jej uruchomienie oznacza zwiększenie mocy z tego źródła z 3 do 4,5 megawata. W Niemczech farmy fotowoltaiczne mają moc ponad 7 tysięcy razy większą, w Czechach moc jest 400 razy większa, a na Słowacji o 100 razy.

Gdańską farmę wybudowało konsorcjum firm PVTEC Polska i Insbud. Energa wydała na niż 9, miliona złotych. – To wciąż inwestycja doświadczalna, która nie będzie miała większego udziału w produkcji energii ani w skonsolidowanych wynikach Grupy. Trzeba pamiętać, że technologie fotowoltaiczne tanieją najszybciej na świecie. Dlatego nie wykluczamy, że w przyszłości inwestycje w fotowoltaikę będą dobrym pomysłem na biznes, mówi Mirosław Bieliński, prezes Energa SA.

Budowa instalacji w 80 procentach została sfinansowana z pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Gdańsku, która częściowo może zostać umorzona. Inwestycja ma szanse się zwrócić, ale jest traktowana jako poligon doświadczalny. – Ta technologia szybko tanieje i kiedy będzie bardziej dostępna, my będziemy gotowi, by budować kolejne farmy. Instalacja ma gwarancję 80-procentowej sprawności po 25 latach, z czego w pierwszych latach sprawność przekracza 90 procent, dodaje Żak.

Farma przez rok wyprodukuje energię dla około 720 gospodarstw domowych. Zaletą farm jest szybka i łatwa budowa. Tę pod Gdańskiem budowano dwa miesiące z czego dwa tygodnie trwało układanie paneli. Elektrownię można łatwo przenieś w inne miejsce a teren na którym stoi jest biologicznie czysty. – W Czechach obok paneli pasą się owce, a do nas przyszedł rolnik i zapytał, czy może uprawiać tu warzywa, powiedział pracownik firmy, która zbudowała farmę pod Gdańskiem. 

Gazeta Wyborcza/oo
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj