Radna z Łeby, która jest oskarżona o kradzież portfela stanęła przed sądem. 58-letnia nauczycielka i przewodnicząca rady miasta w czerwcu tego roku zabrała portfel innej kobiety z lady na poczcie. Zdarzenie nagrały kamery monitoringu. Barbarze D. grozi do pięciu lat więzienia. W sądzie kobieta przeprosiła poszkodowaną, ale do winy się nie przyznała. Barbara D. twierdzi, że portfel zabrała przez pomyłkę. Nie potrafiła jednak wytłumaczyć, dlaczego i w jaki sposób zniknęło z niego dziesięć złotych.
Policja znalazła karty bankomatowe i dokumenty w piecu, a sam portfel w śmietniku w domu radnej. – Jest mi wstyd i jestem na siebie zła, że tak się stało, ale nie ukradłam tego portfela. Odbierałam przesyłki dla szkoły, a portfel zabrałam razem z nimi, tłumaczyła przed sądem radna z Łeby.
Poszkodowana Sylwia Z. w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk powiedziała, że nie wierzy w wyjaśnienia Barbary D. – To duży portfel, nie portfelik, który można zabrać przez przypadek. To absurdalne tłumaczenie. Zresztą policja i pracownicy poczty obejrzeli nagranie z monitoringu i wskazali panią radną jako sprawcę kradzieży, przyznała kobieta.
Zeznający w procesie policjant, który brał udział w interwencji w domu Barbary D. powiedział, że na początku kobieta do niczego się nie przyznawała i krzykiem próbowała zmusić policjantów do opuszczenia jej domu. Potem wskazała na piec, a drugi z policjantów znalazł portfel w śmietniku.
Obrońca Barbary D. zaproponował mediację z pokrzywdzoną w kradzieży kobietę. Radna chce jej zrekompensować poniesione w związku ze zdarzeniem krzywdy. Sąd odroczył proces do 20 listopada.
pw/oo