Dysponuje pięcioma najnowocześniejszymi salami operacyjnymi w Polsce, ale wykorzystuje tylko trzy. Oddane wiosną do użytku Centrum Onkologii w Szpitalu Morskim w Gdyni nie działa na pełnych obrotach, ponieważ brakuje w nim personelu. Gdyńskie Centrum Onkologii zaczęło działać wiosną. Składa się m.in. z oddziałów intensywnej terapii, chirurgii onkologicznej, ginekologii onkologicznej i 5-salowego bloku operacyjnego. Problem w tym, że obecnie wykorzystywane są tylko trzy z pięciu sal operacyjnych. Co więcej, według rozmówcy Radia Gdańsk, czas oczekiwania na operację wzrósł z 6 do 8 tygodni.
Nasz reporter sprawdził, co jest tego przyczyną. – Liczba pielęgniarek, które asystują przy operacjach, pozostała na tym samym poziomie, choć liczba sal operacyjnych wzrosła. W szpitalu jest obecnie pięć sal w nowym budynku, które można wykorzystywać do operacji onkologicznych. Wciąż działają też dwie w starej części, które wykorzystujemy do innych zabiegów. W efekcie mniej pielęgniarek przypada na większą liczbę sal, a przez to tempo pracy spadło, tłumaczy proszący o anonimowość rozmówca Radia Gdańsk.
Z tym jednak nie zgadza się wicedyrektor szpitala do spraw medycznych. Barbara Kawińska twierdzi, że na operacje onkologiczne czeka się nadal około 6 tygodni. Przyznaje jednak, że szpital pracuje wolniej niż powinien. – Brakuje nam pielęgniarek instrumentariuszek i anestezjologicznych. Obecnie w naszym szpitalu pracuje ich łącznie 50. Gdybym tylko mogła, zwiększyłabym tę liczbę o połowę. Mimo, że od wiosny niemal bez przerwy ogłaszamy konkursy na te stanowiska, nie zgłaszają się chętni. Takich specjalistów na rynku jest stosunkowo mało, bo to trudna i skomplikowana specjalizacja. Nie zgłaszały się też do mnie osoby obecnie zatrudnione w szpitalu, które chciałyby przejść wymagane kursy, tłumaczy Kawińska.
Rozmówca Radia Gdańsk twierdzi, że do szpitala nie zgłaszają się chętne pielęgniarki, ponieważ placówka oferuje wynagrodzenie na poziomie 25 zł za godzinę, podczas gdy w innych szpitalach wynosi ono ponad 35 zł.