Nie dostaną pieniędzy za smród. Eko Dolina nie musi płacić mieszkańcom Łężyc

sedzia eko dolina

Eko Dolina nie zapłaci mieszkańcom Łężyc odszkodowania za uciążliwy smród. Sąd Okręgowy w Gdańsku odrzucił w środę pozew ośmiu osób, które mieszkają w pobliżu wysypiska. Chcieli dostać po 50 tysięcy złotych. Mieszkańcy pozwali Eko Dolinę za to, że nie zamyka się ze swoimi odorami na terenie zakładu. Fetor rozkładających się śmieci czuć nie tylko w Łężycach, ale też w Rumi i Gdyni. Mieszkańcy twierdzą, że odór wpływa na ich godność osobistą. Nie zgodziła się z tym sędzia Weronika Klawonn. – Gdy mamy do czynienia z eksmisją na bruk czy wegetowaniem w lepiankach na obrzeżach wysypiska, to możemy mówić, że to urąga godności człowieka. Natomiast zamieszkiwanie w pobliżu spółki prowadzącej działalność polegającą na oczyszczaniu i segregacji odpadów, gdzie okresowo występuje emisja nieprzyjemnych zapachów, w ocenie sądu takiej skali nie zyskuje – mówiła sędzia.

Weronika Klawonn dodała, że nie ma norm, które ustaliłyby, kiedy fetor staje się niezgodny z prawem. – Trzeba się liczyć z tym, że rozwój cywilizacyjny to także dolegliwości, takie jak hałas czy woń spalin. Nie ma też technologii, która całkowicie wyeliminowałaby uciążliwe zapachy.

Sędzia przypomniała, że wysypisko działało od lat 70. XX wieku, więc mieszkańcy wiedzieli, gdzie kupują mieszkania czy budują domy. – To wysypisko było nielegalne. Zostało zamknięte w latach 90. i nie miało tam być żadnego wysypiska – oburza się mieszkaniec Mirosław Sikorski. – Później powstała Eko Dolina, która miała tylko sortować odpady. Przez lata usypywali górę ze śmieci. Nie było żadnej kontroli. A zakład dostał zezwolenie na funkcjonowanie pod warunkiem zamknięcia się z odorami na swoim terenie – dodaje Mirosław Sikorski.

Wyrok nie jest prawomocny. Mieszkańcy zapowiadają apelację. – Eko Dolina emituje odory i pyły przez które dostajemy alergii i chorujemy. Firma jest całkowicie bezkarna. A my często nie możemy nawet otworzyć w domu okna. Czasem tak śmierdzi, że nie da się spać. Tak nie da się żyć – mówi jedna z mieszkanek, która chciała pozostać anonimowa.

Pełnomocnik mieszkańców Tomasz Złoch czeka na pisemne uzasadnienie wyroku. Nie wyklucza, że jeśli wyczerpią się wszystkie instancje w Polsce, to skieruje sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

js/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj