Chcą podwyżek i lepszych warunków pracy. Ok. 200 pielęgniarek z całego Pomorza protestowało w czwartek w Gdańsku. Pikietowały Urząd Marszałkowski i rozdawały mieszkańcom ulotki. Pielęgniarki liczyły na wsparcie i zrozumienie. Wiele z protestujących pań po raz pierwszy od kilkunastu lat założyło charakterystyczne czepki. Chciały być z daleka rozpoznawane. – Chcemy podnieść prestiż zawodu, żeby o nas nie zapomniano. Zapomniał o nas rząd, ale wspiera nas całe społeczeństwo, które nie zapomina, że jesteśmy dla nich. Prawda jest taka, że jak zrobimy ze swoich pensji opłaty, to trzeba się zastanowić czy wystarczy do końca miesiąca. Wiele z nas jest zmuszonych pójść do drugiej pracy a to niestety szkodzi pacjentom, mówiły reporterce Radia Gdańsk protestujące kobiety.
Pielęgniarki twierdzą, że wiele z nich pracuje w zawodzie ponad 20 lat. Młode osoby kończą studia w Polsce i wyjeżdżają za granicę, bo tam zarobią kilka razy więcej. – Jestem na studiach, a już mam propozycję wyjazdu do Szwecji. Zapłacą mi za naukę języka, mieszkanie i dostanę dobrą pensję. W Polsce nie stać byłoby mnie nawet na wynajęcie mieszkania. Nie chciałabym wyjeżdżać, ale chyba będę zmuszona – przyznała jedna z protestujących.
Kobiety przed południem rozdawały ulotki przechodniom na ulicach. W południe rozpoczął się godzinny protest przed Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku. Wicemarszałek województwa pomorskiego Hanna Zych – Cisoń spotkała się z przedstawicielkami protestujących i przyjęła petycję z ich postulatami. Pomorskie pielęgniarki liczą, że sprawą ich wynagrodzeń zainteresuje się premier Ewa Kopacz. Zamierzają wybrać się na spotkanie do Warszawy.
Zdaniem dyrektorów innych placówek co roku pielęgniarki dostają niewielkie podwyżki o ok. 100 złotych. – Na tyle nas stać – podkreśliła Lidia Kodłubańska, szefowa Szpitala imienia św. Wincentego a Paulo w Gdyni. Podobnie jest w Szpitalu Morskim PCK. Ponadto w szpitalu w Redłowie oraz w placówce na gdańskiej Zaspie po przekształceniach w spółki zatrudniono dodatkowe pielęgniarki.