Prawie dwa tysiące ton bruku rozpłynęło się w powietrzu. Prokuratura nie widzi problemu

0kostka1

Słupska prokuratura umorzyła śledztwo ws. zniknięcia dwóch tysięcy ton kostki brukowej z remontowanej ulicy Kilińskiego. Śledczy zaznaczyli jednak, że nie wiedzą, czy mają do czynienia z przestępstwem czy ze zwykłym bałaganem. Prace na ul. Kilińskiego były prowadzone na przełomie 2008 i 2009 roku. Kostka brukowa była zdejmowana z nawierzchni ulicy i zastępowana asfaltowym dywanikiem. Po zakończeniu remontu okazało się, że na placach składowych ówczesnego Zarządu Dróg Miejskich brakuje 1650 ton kostki brukowej i 170 płyt kamiennych. Doliczono się jedynie około trzystu ton bruku.

Prokuratura rejonowa w Słupsku na wniosek władz miasta wszczęła śledztwo w tej sprawie, ale po raz kolejny musiała je umorzyć. Nie wiadomo, co się stało z brukiem przyznaje rzecznik słupskiej prokuratury Jacek Korycki. – Ta kostka była przewożona i składowana w wielu miejscach. Prokuratorowi prowadzącemu śledztwo nie udało się ustalić, co się z nią stało. Czy mamy do czynienia z czynem przestępczym, czy ze zwykłym bałaganem. Dotyczy to również instytucji nadzorujących te prace, w tym miasta Słupsk, które nie trzymało właściwego nadzoru nad swoim mieniem, mówi prokurator.

Po pierwszej decyzji  o umorzeniu, władze Słupska złożyły zażalenie do sądu na decyzję śledczych. Sąd Rejonowy w Słupsku nakazał sprawę zbadać raz jeszcze. Prokuratura ponownie śledztwo umorzyła, decyzja jest prawomocna. – Nie ustalono, co się z tą kostką stało. Wiem, że to szokujące i bulwersujące, ale mimo tak długiego prowadzenia tej sprawy, nie ustalono przyczyn zniknięcia, dodaje Jacek Korycki.

Wartość zaginionego budulca drogowego to ponad siedemset tysięcy złotych. Po tym jak sprawa wyszła na jaw, stanowisko stracił ówczesny dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Słupsku. Miejską spółkę rozwiązano i włączono do Zarządu Infrastruktury Miejskiej.

pw/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj