Czy Boże Narodzenie to wydarzenie religijne, czy historyczne zastanawiali się w Radiu Gdańsk historyk i dziennikarz Wojciech Suleciński oraz ksiądz Krzysztof Niedałtowski, duszpasterz środowisk twórczych.
– Tak naprawdę jest to wydarzenie i takie, i takie.Jeśli mówimy o Bożym Narodzeniu w religijnym wymiarze, to najlepszym słowem byłoby tu 'wcielenie’ po łacinie 'inkarnacja’. To coś, co nie zdarzyło się nigdy w historii ludzkości i religii. Bo kiedy coś boskiego, absolutnego, nieuchwytnego i dalekiego nagle staje się ludzkie, cielesne i obecne między nami? Jako religioznawca mogę powiedzieć, że w zasadzie jest w tym absolutna wyjątkowość chrześcijaństwa i wymiar religijny, mówił ksiądz Krzysztof Niedałtowski.
– Warto także sobie uświadomić, że jest to właściwie logiczny paradoks, nawet śpiewamy to w kolędach – Bóg się rodzi, moc truchleje. Czyli ten, który nie ma granic staje się ograniczony. Paradoksy nakładają się jeden na drugi, a przez to ludzki umysł zderza się z tym i stawia sobie pytania. Jak to jest możliwe, że nieskończony stał się skończony?
Mówiąc o Bożym Narodzeniu warto również brać pod uwagę aspekt historyczny. Bez wątpienia jest to wydarzenie, które nadal wpływa na dzieje świata, mówił gość Radia Gdańsk.
– Historia zachodu nabrała po utworzeniu chrześcijaństwa szczególnego przyspieszenia, a przecież istniały inne religie. To nie była próżnia, tylko były to czasy bardzo zróżnicowane i pluralistyczne.
Jak to się stało, że potęga ówczesnego świata nagle uległa religii, która 300 lat wcześniej była właściwie czymś co narodziło się na piaskach pustyni, peryferiach imperium? – Państwowa religia rzymska, była wtedy czymś co różniło się psychologicznie od chrześcijaństwa. Chodziło w tym o to, żeby był dobrobyt i bezpieczeństwo. […] A chrześcijaństwo było postrzegane przez ośrodki władzy jako nurt duchowy i spirytualny, przez co znajdował więcej zwolenników, bo jest to naturalna ludzka potrzeba. Dlatego też, kiedy pojawiło się na arenie światowej, uchodziło za coś tajemniczego, dziwnego i niebezpiecznego. Wszystko przez to, że nie ma oficjalnych kultów, nie sprawuje rytuałów związanych z kultem cesarza, czy państwowym kultem zabezpieczającym dobrobyt.
Ksiądz Niedałtowski dodaje, że jest świeżo po studiowaniu listów Pliniusza Młodszego. Był on jednym z tych, którzy pisali o historyczności Chrystusa. – Jako przedstawiciel władzy rzymskiej miał pewien problem tj. pytał cesarza, jak się zachowywać wobec chrześcijan, którzy sprawowali jakieś dziwne kulty, których Rzymianie nie znali. Ale jak się głębiej przyjrzeli, to na tych tajemniczych spotkaniach wyznawcy Jezusa mówili żeby być uczciwymi, szlachetnymi, prawdomównymi. I cóż było w tym złego, za co ich prześladować?
Istnieje więcej podobnych postaci historycznych, które opisywały Chrystusa jako postać historyczną m.in. Józef Flawiusz, czy Swetoniusz. Jednakże według księdza Krzysztofa Niedałtowskiego duże znaczenie odgrywa tutaj także wiara. – Historia na pewno umiejscawia Jezusa w konkretnych ramach, ale najważniejsze powinno być to, kim on jest dla nas, powiedział gość Radia Gdańsk.
as/mat