Smród wysypiska w Szadółkach znów daje się we znaki mieszkańcom

Bardzo nieprzyjemne zapachy ze składowiska śmieci w Szadółkach, skarżą się słuchacze Radia Gdańsk. Problem nie jest nowy, ale ostatnio stał się znów szczególnie uciążliwy.

Wiele wskazuje na to, że to efekt świątecznego zastoju. Od Wigilii do soboty nie były bowiem przerzucane pryzmy z kompostem. Pracują w nich bakterie, które nagrzewają mieszankę organicznych odpadów i słomy. Tak poruszona po kilku dniach mieszanka wydaje znacznie intensywniejszy niż dotąd odór.

Reporter Radia Gdańsk ustalił również, że za odór odpowiedzialne są też mokre śmieci przywożone z miasta. Zazwyczaj odbierane regularnie, teraz miały więcej czasu, by nieco zagnić jeszcze w śmietnikach. Zgromadzone na składowisku dają taki efekt zapachowy.

Do 2020 roku na terenie Zakładu Utylizacyjnego w Szadółkach powstanie spalarnia odpadów, która będzie mogła obsługiwać nawet połowę gmin z województwa. Rocznie będzie można w niej spalić 250 tysięcy ton śmieci.

We wrześniu Zakład Utylizacyjny w Szadółkach zlecił badania naukowe, które maja ustalić co jest głównym źródłem smrodu. – Dziś dokładnie nie wiadomo, jaka część fetoru pochodzi z tak zwanej kwatery składowej, jaka z biofiltra oczyszczającego powietrze z kompostowni, a jaka z placu, na którym składowany jest kompost, mówił wówczas Maciej Jakubek, przedstawiciel zakładu. Wyniki badań mają pomóc przynajmniej w części wyeliminować uciążliwy odór. W walce ze smrodem może pomóc też zmiana biofiltra na bardziej skuteczny.

Znacznie większym problemem będzie kosztowne zabezpieczenie pryzm kompostu. – To właśnie główny zabieg, który trzeba wykonać, uważa Jarosław Paczos ze Stowarzyszenia Sąsiadów, które przygląda się działalności zakładu. Jego zdaniem, ta część została błędnie zaprojektowana. Pryzma dojrzewającego kompostu wymaga zakrycia dachem.

sk/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj