Mały potok, a wielkie zamieszanie. Planowana zmiana przebiegu potoku Strzyża na terenie Gdańska-Wrzeszcza budzi obawy mieszkańców, którzy boją się podtopień. Z kolei urzędnicy uspokajają, że nie ma takiego zagrożenia. Schowany w kanale strumień przepływa obecnie między Galerią Bałtycką a budynkiem Hydrobudowy. Dom handlowy ma być rozbudowany i będzie zajmował teren sąsiadującego obiektu. Nowy kanał Strzyży ma mijać działkę.
Plany inwestora budzą obawy mieszkańców. Ich zdaniem, zmiana przebiegu potoku może doprowadzić do tego, że dzielnica stanie się bardziej narażona na podtopienia.
– Każda ingerencja w potok jest niebezpieczna. W tym przypadku będziemy mieli do czynienia ze znacznym wydłużeniem potoku. W kilku miejscach będzie zakręcał w zasadzie pod kątem prostym, a to – w przypadku dużego naporu wody – będzie ją spowalniało. To wszystko sprawia, że naszym zdaniem Wrzeszcz będzie bardziej narażony na podtopienia, tłumaczy Lidia Makowska z Zarządu Dzielnicy Wrzeszcz Górny. Jak podkreśla, zarówno u niej, jak i innych mieszkańców tej części Gdańska wciąż żywe są wspomnienia o powodzi z 2001 roku, kiedy to właśnie Strzyża wylała. W związku z szeregiem obaw, mieszkańcy zaczęli walczyć o pozostawienie potoku w obecnym miejscu.
Ich zdaniem, przełożenie Strzyży jest niezgodne z miejscowymi planami. – Te dopuszczają przełożenie infrastruktury technicznej, takiej jak rury gazowe czy elektryczne. Trudno do takiej infrastruktury zaliczyć potok, nawet jeśli jest schowany w kanale, zaznacza Lidia Makowska.
Odmiennego zdania są przedstawiciele Urzędu Miasta Gdańska. – Nasi specjaliści uważają, że Strzyża jest elementem tej infrastruktury technicznej. Potok nie przepływa swoim historycznym korytem, bo jej bieg był wielokrotnie zmieniany. Uważamy, że zarówno Strzyża, jak i inne strumienie przepływające przez Gdańsk pełnią rolę kolektorów deszczowych, tłumaczy Michał Piotrowski z UM Gdańska. A to jego zdaniem oznacza, że można dowolnie zmieniać ich bieg.
Sprawę ma rozstrzygnąć Samorządowe Kolegium Odwoławcze.