W Gdańsku brakuje łóżek dla pacjentów z gruźlicą. „Liczba chorych nie maleje”

Oddział gruźliczy w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku pęka w szwach. Od pół roku pacjentów jest tak dużo, że czasem trzeba robić dostawki – mówią lekarze. Mamy 48 łóżek, które właściwie cały czas są zajęte. Powodem jest sukcesywne likwidowanie na Pomorzu liczby łóżek dla chorych na gruźlicę. Na przełomie 2013 i 2014 roku zlikwidowano około 50 łóżek. Teraz mamy ich 70, a liczba zachorowań wcale nie maleje, podkreśla ordynator oddziału Krzysztof Kędziora. – Czasem trzeba pacjentów odsyłać do Prabut. Chorują ludzie w różnym wieku. Leczymy 20-latków i 90-latków, dodał lekarz.

Ekspert zwraca uwagę, że na gruźlicę może zachorować każdy z nas. – Gruźlica jest podstępna, bo większość z nas jest zakażona prątkiem gruźlicy. Część z nas po zakażeniu przechodzi tak zwaną poronną postać choroby, podobną do grypy. Ulegamy samowyleczeniu. Część bakterii organizm zwalcza sam, a część ulega uśpieniu. W późniejszym okresie choruje od 5 do 10 procent zakażonych. Powodem jest zmniejszenie odporności, przemęczenie, stres, uzależnienia lub inne choroby towarzyszące. Chorzy leczeni są w szpitalu, co najmniej czterema lekami. Hospitalizacja osób nieprątkujących trwa średnio cztery tygodnie. Pacjent, który prątkuje musi spędzić w szpitalu około dwóch miesięcy. Leki są bardzo skuteczne, wyleczalność jest na poziomie ponad 95 procent. Jednak połowa nieleczonych pacjentów umiera w ciągu pięciu lat.

Lekarze przypominają, że naszą czujność powinny wzbudzić: nasilający się kaszel, który utrzymuje się około miesiąca, zwykle bez innych objawów infekcji, osłabienie, bóle w klatce piersiowej, większa potliwość lub wzrost temperatury ciała. Powinniśmy wtedy zgłosić się do przychodni i zrobić prześwietlenie płuc. Jeśli okaże się, że to gruźlica, przebadać powinni się także członkowie rodziny i znajomi z pracy.

W Polsce na gruźlicę choruje 18 na sto tysięcy mieszkańców. Średnia unijna to 14 zachorowań na sto tysięcy. U naszych wschodnich sąsiadów zachorowalność jest znacznie wyższa i wynosi od 40 do ponad 100 zachorowań na sto tysięcy mieszkańców.

js/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj