– Osiągniemy cel i dotrzemy do Visby, mówiła organizatorka Magdalena Lesiewicz z Gdańska. Uczestniczki na początku czerwca po dobie musiały wrócić na ląd, bo jacht Zjawa rozszczelnił się i zaczął nabierać wody. 12 pań, które chorowały na raka, tym razem wyruszy z Kołobrzegu pod koniec sierpnia. Organizatorka rejsu tłumaczyła, że kolejna podróż może się okazać jeszcze trudniejsza. – Bardzo chciałyśmy popłynąć Zjawą, ale niestety jacht będzie wtedy na Atlantyku. Organizator rejsu Centrum Wychowania Morskiego ZHP wyczarterował dla nas dwa jachty: Cobrę 41 i Bavarię 36.
– Myślę, że wyzwanie będzie dla nas jeszcze większe, bo te jachty mają naprawdę niezłe przechyły. Ale może to być wyzwanie, będziemy się ścigać kto pierwszy będzie u brzegu. Oczywiście nasze rodziny się boją i najchętniej zamknęliby nas w domu, ale my nie możemy się doczekać. Płynie nas 12, ale tysiące ludzi do nas piszą i dzwonią. Dla siebie i dla nich musimy to zrobić. Chcemy pokazać, że tak jak w tym rejsie tak i podczas leczenia nie można się poddawać.
Do udziału w kolejnych rejsach zgłosiło się już czterdzieści pań. – Kolejne rejsy pewnie zorganizujemy, ale dopiero w przyszłym roku, dodała Lesiewicz. Uczestniczki Onkorejsu chcą dać nadzieję i wiarę osobom, które są w trakcie leczenia oraz namawiać do badań profilaktycznych.