W Radiu Gdańsk wyruszamy w wielką podróż po trójmiejskich dzielnicach. Przez całe wakacje będziemy prezentować Państwu najciekawsze części Trójmiasta. Postaramy się odkryć to, co nieznane, przypomnieć to, o czym wielu już zapomniało. Sprawdzimy też jak żyje się w dzielnicach Gdańska, Gdyni i Sopotu. Nasi reporterzy w wozie satelitarnym czekają na Państwa opowieści i wspomnienia. Na początek gdańskie Przymorze.
Gdańskie Przymorze, czy jak kto woli „kraina falowców”. To właśnie z tymi wyjątkowymi budynkami kojarzy się dzielnica położona pomiędzy Wrzeszczem, Zaspą, Brzeźnem, Oliwą, Żabianką i Jelitkowem. Niektóre kilkupiętrowe, z 4 lub 5 klatkami schodowymi, posiadające prostą bryłę nieszczególnie rzucają się w oczy. Ot, budynki jakich wiele – powiedzieliby niektórzy. Co innego obiekt przy ul. Obrońców Wybrzeża 4, 6, 8, 10. Ma aż 16 klatek schodowych, 10 pięter, a jego to długość monstrualne 860 metrów! Właśnie ze względu na tę długość, jak tłumaczył jeden z architektów budynku Tadeusz Różański, zdecydowano się na stworzenie załamań. Chodziło o to, by obiekt nie był monotonny i… lepiej opierał się silnym nadmorskim wiatrom. Wspomnianym załamaniom falowiec zawdzięcza też swoją nazwę – sprawiają bowiem, że ma kształt fali.
Wielu mieszkańców sądzi, że falowiec to najdłuższy budynek w Europie. Tak jednak nie jest. Dłuższe są wiedeński Karl-Max-Hof (1100 metrów) oraz rzymski Corviale (958 metrów). Żaden z nich nie może jednak równać się z gdańskim gigantem pod względem liczby mieszkań – tych w falowcu jest aż 1792! Tymczasem Karl-Max-Hof ma ich „jedynie” 1382, a Corviale 1200. Jak żyje się w takich budynkach? Czy można nawiązać kontakty międzysąsiedzkie? Czy rzeczywiście, jak sądzą niektórzy, budynki wytrzymają jeszcze jedynie 20-30 lat? Czy jest tam bezpiecznie? Postaramy się znaleźć odpowiedzi na te wszystkie pytania.
Opowiemy także różne ciekawe historie wspominane przez mieszkańców. Jedną z nich jest ta dotycząca wizyty angielskiej księżniczki w falowcu w 1991 roku. Księżniczka Anna, córka Elżbiety II, przyjechała wtedy do Gdańska i chciała zobaczyć, jak mieszka typowa polska rodzina. Zawieziono ją więc do falowca. U Kowalskich zjadła ciasto, wypiła kawę, a na 10 piętro, gdzie mieszkali, dojechała windą. Na dół wróciła jednak schodami. Jak żartowali niektórzy, nie chciała ryzykować powtórnej jazdy rozklekotaną windą, w której unosił się nieprzyjemny zapach.
W naszym wozie satelitarnym czekamy jednak nie tylko na ciekawe opowieści o niezwykłych wydarzeniach. Czekamy tutaj także na to, by mieszkańcy opowiedzieli o swoich codziennych kłopotach, bolączkach i o tym, co po prostu lubią na Przymorzu. A co mogą lubić? Na długiej liście zalet jest choćby to, że osiedle – jak sama nazwa wskazuje – zlokalizowane jest tuż obok morza. Bloki od wody oddziela piękny park. Co więcej, dzielnica jest bardzo dobrze skomunikowana. Liczymy, że to państwo dopiszą kolejne pozycje do listy!
Adrian Mania z Sopotu ma propozycję na zmianę wizerunku Przymorza. Proponuje… pomalowanie falowców na biało! Zobaczcie jego projekt:
źródło: www.behance.net
źródło: www.behance.net
sp/mar