Był gwałt, była wina, zapadł wyrok w zawieszeniu. „To gwałt instytucjonalny”

Ponad 100 osób wzięło udział w proteście pod hasłem „Stop gwałtom”, który we wtorek odbył się w Elblągu. Uczestnicy protestowali przeciwko łagodnym wyrokom, które za gwałt na elbląskiej tłumaczce usłyszało dwóch ratowników medycznych. Do sprawy odnieśli się komentatorzy Radia Gdańsk.

Uczestnicy protestu chcieli wyrazić swoją solidarność z Aleksandrą, elbląską tłumaczką, która podczas wyjazdu służbowego w 2013 roku została zgwałcona. Sprawcy zostali skazani kolejno na karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Obaj mężczyźni mają także zapłacić poszkodowanej odpowiednio 30 tys. zł oraz 10 tys. zł tytułem rekompensaty za doznaną krzywdę. Zdaniem uczestników protestu wyroki są skandalicznie niskie.

 

Podczas środowych Komentarzy temat podjęli również Tomasz Olszewski i jego goście. O karach za gwałt rozmawiali Michał Stąporek z portalu trójmiasto.pl, Elżbieta Rutkowska z Krytyki Politycznej, Maciej Kosycarz z Agencji KFP oraz Jan Hlebowicz z Gościa Niedzielnego.

Pierwsza głos zabrała Elżbieta Rutkowska. Brała udział w elbląskiej pikiecie i wraz z kobiecymi środowiskami domagała się wyższej kary dla dwóch ratowników. – Nie zgadzam się na takie wyroki, nie zgadzam się na takie traktowanie. Dwa lata temu miał miejsce gwałt, teraz obserwujemy „gwałt instytucjonalny”. Ofiara po raz kolejny musiała się bronić. Nie było instytucji, która zapewniłaby jej bezpieczeństwo, mówiła.

Jan Hlebowicz nie zgadzał się z wyrokiem, ale zaznaczał, żebyśmy nie wyciągali pochopnych wniosków. – Ta historia mrozi krew w żyłach. Horror. Można mieć tylko nadzieję, że to wydarzenie doprowadzi do debaty nad tym, jak możemy zwiększyć skuteczność działania instytucji. W tej chwili wydaje się, że nie ma żadnych określonych procedur. Ostrzegam tylko przed jednym. Nie możemy linczować na podstawie artykułu lub domysłów. Tutaj sprawa jest wyjaśniona, ale gdy sprawcy jeszcze się nie przyznali, my za szybko wyrokowaliśmy, przestrzegał.

Maciej Kosycarz zwrócił uwagę na to, jak często dochodzi do porażek wymiaru sprawiedliwości. – Najpierw rozmawialiśmy o tym, że diler dopalaczy wyszedł po wpłacie 10 tysięcy kaucji. To jest śmiech na sali. Teraz mówimy o porażce wymiaru sprawiedliwości w sprawie pani Aleksandry. Sąd poprzez wydanie wyroku potwierdził winę oskarżonych. Nie rozumiem zupełnie jak w takim wypadku może zapaść wyrok w zawieszeniu. Podkreślam, że chodzi o sprawę gwałtu, a to okropna zbrodnia, tłumaczył fotoreporter.

Posłuchaj audycji:

mili/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj