Mariusz L., który w kwietniu w Parku Brzeźnieńskim w Gdańsku zabił swoją 5-letnią córkę, w chwili popełniania zbrodni był pod wpływem marihuany. Prokuratura zapoznała się z wynikami badań toksykologicznych jego krwi. Mężczyzna wcześniej na własną prośbę wyszedł ze szpitala, gdzie był na oddziale detoksykacyjnym. – W jego organizmie stwierdzono obecność marihuany oraz leków, które dostał podczas leczenia. Kluczowa będzie jednak opinia biegłych psychiatrów, która ma odpowiedzieć na pytanie, czy Mariusz L. był poczytalny w chwili popełnienia przestępstwa, poinformowała Monika Rutecka z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa. W tej chwili mężczyzna przebywa na obserwacji w zamkniętym ośrodku sądowo-psychiatrycznym. Ma się ona zakończyć za dwa tygodnie.
Do brutalnej zbrodni w Parku Brzeźnieńskim w Gdańsku doszło w kwietniu 2015 roku. Zdaniem śledczych, Mariusz L. zadał Milence kilka ciosów w głowę. Jej ciało porzucił w dawnych wojskowych bunkrach, niedaleko wejścia na plażę. Policjanci złapali go kilka godzin po zbrodni. Przyznał się do winy, ale nie potrafił wyjaśnić, dlaczego zabił własne dziecko. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.